Podczas XXVI Forum Ekonomicznego w Krynicy, Jarosław Kaczyński zapowiedział, że Polska potrzebuje “drugiej fali kapitalizmu”. Prezes PiS odwołał się przy tym do dynamicznego rozwoju gospodarki prywatnej w latach 80tych i na początku lat 90tych jako “pierwszej fali,” po której nie nastąpił już kolejny taki okres. Przyjrzyjmy się zatem jak mają się realne działania i plany rządu do powyższych deklaracji.
Ambitne plany polityczne.
Jarosław Kaczyński wskazał sprostanie konkurencji międzynarodowej oraz unikniecie tzw. pułapki średniego dochodu jako wyzwania, przed którymi stoi polska gospodarka. Za uniknięcie tych zagrożeń i danie impulsu do rozwoju miałoby być odpowiedzialne państwo, m.in poprzez proces repolonizacji strategicznych firm.
Recepta rządu na przyspieszenie wzrostu gospodarczego ma zostać zapisana w planie wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który podczas forum zadeklarował, że Polska ze swoimi produktami “musi podbić cały świat”, a pomóc w ekspansji ma powołana w przyszłym roku specjalna agencja, która wspierać będzie przedsiębiorców w inwestowaniu za granicą.
Plan Morawieckiego – założenia.
Plan Morawickiego zakłada, że średni dochód polskich rodziny powinien z obecnego poziomu 68% osiągnąć do 2030 roku średnią unijną, co odpowiada obecnemu poziomowi życia mieszkańców Włoch. Cel ma zostać osiągnięty w znacznej mierze dzięki państwowym i wspieranym przez państwo inwestycjom na terenie całego kraju. Koszt programu do 2020 roku oszacowano na około 1,5 biliona złotych (ze środków publicznych i prywatnych). Za perspektywiczne uznano m. in. przemysł dronów, promów pasażerskich czy innowacyjnych leków. Plan miałby dodatkowo pomóc zmniejszyć różnice rozwojowe pomiędzy regionami. Wiąże się z tym także przewidywane wsparcie rozwoju usług dla biznesu w dużych miastach poza Warszawą.
W planie są także mało konkretne wzmianki o potrzebie reformy sądownictwa, czy zmniejszenia represyjności kontroli skarbowej.
Więcej państwa w gospodarce gwarancją sukcesu?
Z planu Morawickiego, jak i deklaracji innych członków Prawa i Sprawiedliwości płynie jasny przekaz, że to państwo będzie napędzać rozwój gospodarki. To rząd ma jak w czasach PRL decydować co i gdzie będzie produkowane. Niestety, wielkie inwestycje kontrolowane przez polityków niosą poważne ryzyko, że osoby za nie odpowiedzialne nie będą wybierane wg kompetencji, ale z partyjnego nadania, co poddaje pod wątpliwość, czy podjęte działania będą racjonalne i przyniosą oczekiwane zyski. Co więcej, szeroki strumień pieniędzy dla ograniczonej grupy beneficjentów sprzyja korupcji i marnotrawstwu, którego przykładów w dotychczasowej polityce państwa można mnożyć w nieskończoność. Pojawia się także pytanie o źródło finansowania 1,5 bln złotych kosztów, które nawet przy założeniu tylko częściowego pokrycia ze środków publicznych, mocno obciążą budżet, który warto przypomnieć ma na 2017 rok zaplanowany rekordowy w historii deficyt na poziomie 60 mld złotych. Rząd konsekwentnie zwiększa wydatki budżetowe m.in. w postaci programu 500+, planowanego programu mieszkanie plus, czy obniżki wieku emerytalnego, nie oferując w zamian jakiegokolwiek źródła oszczędności, które mogłyby zostać przeznaczone na ambitne inwestycje.
Co z rozwojem małej przedsiębiorczości?
W planach rządu dziwi relatywnie niewielka troska o rozwój sektora małych i średnich przedsiębiorstw, który stanowi 99% firm i generuje ponad połowę polskiego PKB. Polscy przedsiębiorcy nie mogą liczyć na ulgi jakie oferuje się wielkim zagranicznym inwestorom, a wysokie podatki i liczne formalności utrudniają rozwój firm, które mogłyby wybić się wśród nie tylko krajowej, ale i międzynarodowej konkurencji . Dla przykładu, 286 godzin rocznie polski przedsiębiorca przeznacza na wykonanie płatności podatkowych. Także wprowadzana podwyżka płacy minimalnej (co za tym idzie składki ZUS) oraz planowane zwiększenie częstotliwości rozliczania podatku VAT nie ułatwią prowadzenia działalności.
Małe i średnie firmy są szansą dla Polskiej gospodarki, nie potrzebują one pomocy rządu, ale nie przeszkadzaniu ich konkurencyjności. Polska jest 24 gospodarką świata, ale równocześnie znajduje się na 39 pozycji w indeksie wolności gospodarczej, wyprzedzana przez niektórej kraje arabskie, czy choćby Botswanę.
Nie bez powodu kraje, do których poziomu aspirujemy mają większą swobodę działalności gospodarczej. To właśnie mali i średni przedsiębiorcy, a nie państwowi giganci, czy korporacje stanowili polską “pierwszą fale kapitalizmu”, tylko stawiając właśnie na nich możemy zagwarantować przyspieszenie wzrostu gospodarczego i dać szansę na powstanie nowych polskich szanowanych na świecie marek.
fot. P. Tracz / KPRM / flickr
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU