Polityka i Społeczeństwo

Dr Karol Bielski: Mamy zapas środków na najbliższe tygodnie, o ile nie nastąpi nagły wzrost liczby zachorowań [Wywiad]

Z doktorem Karolem Bielskim, dyrektorem Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” w Warszawie o sytuacji ratowników w czasie epidemii, rozmawiał Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: W marcu było bardzo dramatycznie. Brak sprzętu ochronnego, brak procedur, niedoinformowanie. Czy teraz polska służba zdrowia już dobrze sobie radzi z pandemią?

Karol Bielski: Jest to nadal trudne zadanie, gdyż odpowiednich środków ochronny indywidualnej na rynku jest bardzo mało i są one trudno dostępne. Ciężko jest dostać produkty o najwyższym standardzie, w przypadku maseczek chodzi o standard FFP3, których praktycznie na rynku nie ma. Producenci jakoś je próbują dostarczać, ale jest to trudne, a z rynków europejskim dostaw nie otrzymujemy, gdyż cały świat potrzebuje dobrego sprzętu. Biorąc to pod uwagę oraz fakt, że ogólnodostępne są maseczki o niższych standardach, można śmiało powiedzieć, że musimy walczyć o sprzęt i ich dostawy. W tym zakresie mamy spore wsparcie ze strony samorządu województwa mazowieckiego, które wdrożyło projekty, dzięki którym otrzymujemy niezbędny nam sprzęt.

Ponadto korzystamy cały czas z doświadczeń Centralnego Instytutu Ochrony Pracy w zakresie między innymi informacji nt. wdrażania nowych produkcji środków ochrony indywidualnej w Polsce. Mamy również nadzieję, że polskie firmy niedługo będą mogły produkować środki ochronny indywidualnej o najwyższych parametrach, gdyż mamy problem z dostępem do włókniny jako kraj i to jest największy problem. Jest trudno, ale na tą chwilę zapewniamy środki ochronne zgodne z wytycznymi, w które personel medyczny powinien być wyposażony. Nie posiadamy zapasów pozwalających na długofalowe zabezpieczenie potrzeb.

Biorąc pod uwagę to, co Pan powiedział, jak wygląda sytuacja w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans”?

Mamy zapas środków na najbliższe kilka tygodni, przy założeniu, że nie nastąpi nagły wzrost zakażeń SARS-CoV-2, gdyż wtedy możemy być w trudnej sytuacji. Na ten moment sprzęt mamy.

Powiedział Pan, że są problemy ze sprzętem, a musicie jeździć do pacjentów. Jak jesteście do tego przygotowani?

Jeśli chodzi o wyjazdy, to przyjęte do realizacji są w tym zakresie zalecenia Państwowego Zakładu Higieny i Głównego Inspektora Sanitarnego i rekomendacje Ministerstwa Zdrowia. Przede wszystkim zakres zabezpieczeń zależy od tego, jakie mamy informacje na temat pacjenta oraz jakie jest ryzyko z jakim zespół ratowników może się zetknąć. Jeżeli mamy osobę podejrzaną o zachorowanie na Covid-19, to wtedy zespół chroniony jest przez kombinezon, maseczkę, przyłbicę, ochraniacze na obuwie i rękawice. Oczywiście nie można wykluczyć wszystkich okoliczności. Do niedawna mieliśmy jeszcze trudne i ryzykowne momenty, kiedy jadąc do pacjenta zdarzało się, że nie posiadaliśmy wiedzy o ew. kwarantannach w miejscu zdarzenia. W tej chwili udało się uruchomić aplikację, gdzie jest baza osób, które są na kwarantannach i zespół ma wiedzę na temat pacjenta, a co za tym idzie, będzie mógł się odpowiednio zabezpieczyć. Warto też wspomnieć, że w lepszym wywiadzie medycznym pomogła nam akcja Nie Kłam Medyka w wyniku której nie mamy sytuacji, które zdarzały się nam na początku, a mianowicie, że ratownicy jadą do osoby zakażonej lub podejrzanej o zakażenie SARS-CoV-2, bez wiedzy o tym.

 Odnośnie środków ochrony indywidualnej mogę powiedzieć, że spotkaliśmy się z bardzo dużym wsparciem środowiska, zarówno osób prywatnych jak i firm, które w dużej mierze nas wspierały w zakupach pod względem finansowym i logistycznym, ale też zdarzały się sytuacje, że sprzęt, który dostaliśmy był wadliwy. A więc mimo takich akcji i wsparcia poważnych firm i organizacji takich jak IKEA, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Piekarnia „Lubaszka” itd., musimy też patrzeć we własnym zakresie na to, czy sprzęt, który dostajemy spełnia odpowiednie standardy. Należy też w tym miejscu powiedzieć o ogromnym zaangażowaniu miasta i radnych, między innymi, wiceprezydenta Roberta Soszyńskiego i całego zarządu miasta, Pani radnej Aleksandry Śniegockiej – Goździk. To jest duża sprawa o której moim zdaniem warto mówić, a która mogła umknąć, dlatego, że miasto pozwoliło korzystać karetkom z BUS-pasów. Chodzi o to, że zespoły medyczne wracające z interwencji, gdy nie są pojazdem uprzywilejowanym mógł jak najszybciej wrócić do miejsca swojego stacjonowania, korzystając z BUS-pasa.

Im dłużej trwa koronawirus, tym częściej można spotkać się z przypadkami niechęci i hejtu wobec medyków. Czy Pan lub Pański personel spotkał się z jakimiś nieprzyjemnymi sytuacjami?

Tak. Tymi kwestiami i informacją o tym zajmuje się Pani Sylwia Mróz. Chodzi o ten personel, który jest negatywnie traktowany przez zdrowych obywateli mimo to, że pomaga. Rozumiem strach ludzi przed zachorowaniem, ale personel medyczny nie jest źródłem zakażenia, a różne sytuacje, które miały miejsce, do tego się sprowadzają. Po tym wszystkim, kiedy były akcje związane z brawami dla lekarzy, społeczeństwo zaczęło się bać lekarzy, gdy ci wracali do domu, szli na zakupy i ogólnie rzecz ujmując nie wykonywali swoich obowiązków służbowych. Mimo tej sytuacji jesteśmy wdzięczni miastu, gdyż udało się uzyskać miejsce na Woli, Śródmieściu i Grochowie w których nasz personel może odpocząć i zregenerować siły. Bardzo nam w tym pomogli prezydent Rafał Trzaskowski i wiceprezydenci Renata Kaznowska i Paweł Rabiej. Oprócz tej pomocy są też różne akcje radnych dzielnicowych m.in.: Owoce dla Medyka. Są to, może drobne akcje, ale pokazują, że, mimo obecnej sytuacji, również hejtu, których ich spotyka, ktoś o nich pamięta, a ich praca jest ważna, potrzebna i co najważniejsze doceniana.

Powiedział Pan o pomocy ze strony miasta, a jak wygląda pomoc ze strony państwa, zwłaszcza, że rząd obiecywał testy dla pracowników służby zdrowia. Jak wygląda to w praktyce?

W praktyce wygląda to tak, że korzystamy z badań, można powiedzieć prewencyjnych, a finansowanych z projektu Samorządu Województwa Mazowieckiego i należy chylić tu czoło, ponieważ jest to bardzo duży projekt i praktycznie, każdego tygodnia mamy dużą grupę osób, które są badane. Natomiast w tym momencie nie ma profilaktycznych badań robionych przez wojewodę czy Ministra Zdrowia. Finansowania takich badań ze strony rządu nie mamy.

Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że województwo mazowieckie jest drugie, jeżeli chodzi o liczbę zachorowań. Biorąc pod uwagę to, co Pan już wcześniej powiedział oraz fakt, że trudno przewidzieć, kiedy zakończy się epidemia, nasuwa się pytanie, jak długo dacie radę funkcjonować w stanie  stale podwyższonej gotowości?

Mamy kilka problemów. Po pierwsze, mimo że jesteśmy jednostką dedykowaną do przeciwdziałania Covid-19, to nie mamy możliwości zadbania o własne kadry i dostępności do zasobów kadrowych. Spowodowane jest to tym, że rządowe szpitale w Warszawie mają możliwość wprowadzenia zakazu pracy czyli ograniczenia możliwości pracy w innych podmiotach w ratownictwie medycznym, co się dzieje. Z punktu widzenia kadrowego, utrzymanie podwyższonej gotowości nie jest łatwe, gdyż ludzie są zmęczeni i zestresowani. Jest to bardzo ciężka praca. W obecnej sytuacji, każdy wyjazd może być wyjazdem do osoby, która stanowi zagrożenie zakażenia się Covid-19. Po drugie, są też kwarantanny i izolacje także po kontakcie bezpośrednim, ale problem mogą za jakiś czas stanowić tak jak już wspomniałem kończące się zapasy środków ochrony indywidualnej. To jest duży problem. Natomiast Pogotowie Warszawskie to instytucja z ponad 120-letnią tradycją. Jest tu bardzo dużo osób doświadczonych i oddanych tej instytucji oraz pacjentom. Myślę, że to jest to, co teraz procentuje i pozwoli przezwyciężyć ten kryzys.

Jakiś czas temu głośne były wypowiedzi medyków, którzy całkowicie izolowali się od swoich rodzin, by ich nie zarazić. Inni wyrażali obawy o swoje zdrowie i niedostatek środków zabezpieczających. Czy Pan się boi koronawirusa? A Pańscy ratownicy?

Medycy współpracują ze sobą, przebywamy po ileś godzin w pracy razem i ten kontakt jest o wielokrotnie dłuższy niż z pacjentem, a tym samym i ryzyko transmisji zakażenia od osoby zakażonej – kolegi/koleżanki z pracy – jest znaczące. To pokazuje chociażby przykład górników, gdzie zarażali się w pracy, a takie same sytuację miały już miejsce między pracownikami personelu medycznego. Do pacjenta podejrzanego o zakażenie SARS-CoV-2 personel podejmuje interwencję z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa i z zastosowanie środków ochrony indywidualnej. Staramy się unikać zarażenia poza pracą. Mamy naprawdę odpowiedzialny personel, a więc świadomość ryzyka jest bardzo duża. Wszyscy są świadomi z jakim zagrożeniem mamy do czynienia.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michal Ruszczyk

Historyk i dziennikarz współpracujący z portalami informacyjnymi i mediami obywatelskimi. Redaktor Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video Kod. Redaktor miesięcznika “Nasze Czasopismo” od stycznia 2018 do marca 2019. Od października 2018 współpracownik portali internetowych - Crowd Media, wiadomo.co i koduj24. Współzałożyciel i członek zarządu Stowarzyszenia Kluby Liberalne do marca 2019 roku. Od kwietnia 2019 związany z Koalicją Ateistyczną. Były członek warszawskich struktur Nowoczesnej.

Media Tygodnia
Ładowanie