– Tylko ci, którzy oszukiwali samych siebie przez ostatnich kilka lat tą znaną tezą, że może PiS nie jest doskonały, ale przecież nie jest tak źle, że nie posuną się do gwałtu na konstytucji, do przejęcia Trybunału Konstytucyjnego, ataku na sądy, mogli twierdzić, że do ataku na telewizję TVN nigdy nie dojdzie – powiedział przewodniczący Platformy Obywatelskiej w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Donald Tusk bezlitośnie rozprawia się z tzw. symetrystami, czyli osobami, które niemal zawodowo zajmują się niuansowaniem draństwa, nikczemności i złodziejstwa uprawionego od jesieni 2015 r. przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. Były premier doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że właśnie taka postawa dużej części komentatorów życia publicznego w naszym kraju zarówno ułatwiła PiS przejęcie władzy sześć lat temu, jak i utrzymanie jej już prawie dwa lata temu.
Chcą Polski bez praw, bez wolności, bez prawdy. Dlatego gwałcą Konstytucję, atakują sądy i uderzają w TVN i inne wolne media. Nikt już nie może udawać, że tego nie widzi. Demokracje umierają w ciszy. Zacznijmy krzyczeć.
— Donald Tusk (@donaldtusk) July 8, 2021
Żeby daleko nie szukać. Wczoraj gościem Katarzyny Kolendy-Zaleskiej w TVN24 był prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Był to dla niego czas zupełnie zmarnowany, ponieważ prowadzącej rozmowę najbardziej zależało na tym, aby Trzaskowski powiedział coś złego o Donaldzie Tusku w związku z tym, że gospodarz stolicy nie zabrał głosu na Radzie Krajowej PO i pod pretekstem tego, że Donald Tusk będzie liderem tej formacji do stycznia 2024, a zatem do końca kadencji, którą w styczniu 2020 r. rozpoczął Borys Budka. W nocy zaś PiS złożyło w Sejmie projekt ustawy, który ma w praktyce zniszczyć TVN lub zmusić Amerykanów do sprzedaży tego aktywa. To doskonale pokazuje, jak bardzo niektórzy oderwani są od rzeczywistości.
Donald Tusk zauważył jeszcze jedną prawidłowość: Władza o autorytarnych zapędach zazwyczaj usypia opinię publiczną zamachami na wolności obywatelskie realizowanymi małymi, etapami, które często wyglądają niepozornie, a efekt końcowy jest taki, jakby skoku na niezależną instytucję dokonano znacznie szybciej i dokładnie taki, jaki od początku projektowała władza.
– Często w tych procesach nie chodzi o spektakularny zamach, aresztowanie właścicieli czy dziennikarzy tej czy innej stacji telewizyjnej. Kaczyński kopiuje Węgry, nie Białoruś. To jest bardzo niebezpieczny model: do radykalnego celu dochodzi się niby półśrodkami, ale z efektami takimi samymi jak w monopartyjnych systemach z przeszłości – powiedział przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU