Handlarz bronią dostarczył resortowi zdrowia 50 respiratorów z 1,2 tys. sztuk jakie są przedmiotem umowy. Urządzenia które trafiły do Polski, nie są tymi, jakie zamówiono. Ministerstwo machnęło na to ręką i jest zadowolone. Problem polega na tym, że słono za nie przepłacono – pisze Gazeta Wyborcza.
Przedwczoraj Gazeta Wyborcza napisała, że umowa jaką zawarto z firmą E&K jest tak sformułowana, że handlarz bronią mógł zaoferować ministerstwu dowolny produkt i nie umawiał się od razu na respiratory. Załącznik do umowy, na którym są wymienione firmy oraz marki urządzeń nie ma daty, a E&K jest przedstawiona jako “wykonawca towarów” co jest nieprawdą.
Wczorajsza publikacja gazety mówiła z kolei o tym, że Andrzej Izdebski, właściciel E&K, jest dobrze znany polskim służbom. Jak już wcześniej ustalili dziennikarze Wyborczej i TVN24.pl, jego interesy związane z bronią czy materiałami wybuchowymi, wiodły przez Bałkany, Bliski Wschód po Półwysep Koreański. Jego wspólnik pojawia się nawet w słynnym raporcie z likwidacji WSI, przygotowanym przez Antoniego Macierewicza. Wszyscy zachodzą w głowę, jak to możliwe, że taki człowiek przeszedł przez sito CBA, które wydało jego firmie pozytywną rekomendację.
Za 50 respiratorów niemieckiej firmy Drager, które na początku czerwca trafiły do magazynu Agencji Rezerw Materiałowych (ARM), Ministerstwo Zdrowia zapłaciło 200 tys. zł za sztukę. To była transakcja przeprowadzona w ramach umowy z E&K. Jak pisze Wyborcza, w tym samym czasie, gdy resort podpisywał umowę z handlarzem bronią, ARM na własną rękę poszukiwał na rynku respiratorów. I znalazł je. W firmie…Drager.
Biuro rezerw medycznych ARM zamówiło bezpośrednio u producenta, bez żadnych pośredników, 55 respiratorów za 70 tys. zł za sztukę. Wiceminister Cieszyński pytany w TVN24 o cenę respiratorów mówił, że transakcja ministerstwa zdrowia była zawierana w ówcześnie panujących warunkach rynkowych – (…)W czasach epidemii ceny produktów do walki z wirusem istotnie wzrosły – tłumaczył. Już jakiś czas temu Wyborcza pytała producentów o ceny produktów w czasie epidemii. Ceny zachodnich respiratorów nie poszły w górę, bo unikano tego ze względów wizerunkowych. Jak widać, ARM także nie spotkała się z wysokimi cenami.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU