Dlaczego Kościół szkodzi procesowi szczepień? Może chodzi po prostu o korzyści finansowe? [OPINIA]

Przewodniczący zespołu ekspertów Episkopatu Polski do spraw bioetycznych bp Józef Wróbel twierdzi, że katolicy nie powinni szczepić się preparatami AstraZeneca i Johnson&Johnson, ponieważ – jego zdaniem – są one naganne etycznie, gdyż do ich produkcji wykorzystano linie komórkowe stworzone na bazie tkanek z abortowanych płodów.

Na nic stanowisko Watykanu mówiące, że moralnie akceptowalne jest zaszczepienie się tymi preparatami. Nie od dziś wiadomo, że papież Franciszek – delikatnie mówiąc – nie jest autorytetem dla władz Kościoła w naszym kraju.

Słowa biskupa Wróbla to średniowieczny bełkot, niezwykle szkodliwy, gdy na szali jest pokonanie syfu, który dziennie zabija w naszym kraju kilkaset osób. W szczepionkach oczywiście nie ma żadnych tkanek pochodzących z przerywania ciąży. Nie wiadomo, czemu Episkopat w tak trudnym momencie postanowił dodatkowo podgrzać atmosferę. Podejrzewam, że jest to mieszanka ciemnoty i żądzy dodatkowych profitów z budżetu państwa. Nie jest tajemnicą, że rząd Leszka Millera hojnie korumpował kościelnych dostojników, aby nie przeszkadzali w staraniach o pozytywny wynik referendum akcesyjnego. Być może ktoś doszedł do wniosku, że za nieprzeszkadzanie w procesie szczepień też powinna być nagroda – w końcu skala wyzwania jest podobna. I wtedy i teraz stawką jest przyszłość społeczeństwa.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie chcą komentować sprawy. Za duże interesy łączą ich z decydentami w sutannach, aby mieli odwagę głupotę nazwać głupotą, a podłość – podłością. Nie mają również odwagi zając jednoznacznego stanowiska, które jest zgodne z zaleceniami prawdziwych naukowców, jeśli jest sprzeczne ze zdaniem tych, którzy pozwalają na wyborcze wiece w świątyniach. Jeśli my wszyscy razem i każdy z nas osobno nie wykażemy się odpowiedzialnością i zdrowym rozsądkiem, to ani rząd, ani księża niczego nam nie ułatwią.

Źródło: Onet