Wydrukiem kart do głosowania w wyborach nie zajmuje się Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych. Zlecenie otrzymała ta sama firma, która przygotowywała karty na nieodbyte wybory 10 maja.
Sprawę opisał Onet. Według informacji portalu, wydruk kart wyborczych zlecono spółce Samindruk z Brodnicy, która kontrolowana jest przez firmę Gather Druck und Vertrieb GmbH z Berlina.
Jak podaje Onet, to właśnie Samindruk przygotowywał karty do głosowania na majowe wybory 10 maja. Przypomnijmy – głosowanie 10 maja miało odbyć się w formie wyłącznie korespondencyjnej. Zlecono wydruk kart, choć nie weszła w życie żadna ustawa o wyborach korespondencyjnych, formalnie nieznany był nawet wzór kart.
Ostatecznie powstało 30 milionów kart wyborczych, które okazały się niepotrzebne – wybory przełożono nam 28 czerwca. Jak ustaliło TVN24, koszt przygotowania pakietów wyborczych wyniósł blisko 70 milionów złotych. Co więcej, doszło do wycieku kart, o czym poinformował kandydujący na urząd prezydenta Stanisław Żółtek.
Wyborcza klapa
Wybory 10 maja okazały się wielką klapą. W obozie rządzącym trwało zrzucanie winy. W teorii za organizację głosowania odpowiedzialny był minister aktywów państwowych Jacek Sasin. To on chwalił się wcześniej, że przygotowania i wydruk kart ruszył. Gdy okazało się, iż owe pakiety są bezużyteczne, Sasin zarzucił Koalicji Obywatelskiej, że to jej wina, gdyż zmieniła kandydata na prezydenta. Jednak nawet bez tej zmiany kart nie dałoby się użyć, ponieważ do wyścigu wyborczego dołączył Waldemar Witkowski.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU