Wiemy, że w strefie stanu wyjątkowego znajdują się osoby skrajnie wyczerpane, wycieńczone, często w złym stanie zdrowia – mówił w radiu TOK FM Piotr Bystrianin, prezes Fundacji Ocalenie. Jak mówi Piotr Bystrianin, osoby te są przerażone i boją się kontaktu z polskimi służbami ponieważ wielu z nich było nielegalnie wyrzucanych na białoruską stronę.
To były sytuacje, gdy od polskich pograniczników lub żołnierzy słyszeli, że zostaną zabrani do ciepłego, bezpiecznego miejsca, a później byli przepychani przez zasieki z drutu kolczastego do lasu po białoruskiej stronie. Mówimy tu też o rodzinach z małymi dziećmi – mówił w TOK FM.
Dziennikarze i aktywiści nie mają dostępu do obszaru objętego stanem wyjątkowym, ale spotykają migrantów poza strefą. Raz przypadkiem wjechali na teren objęty zakazami i dostali od grupy osób sygnał, że potrzebują pomocy, bo jedno z dzieci przestawało oddychać.
Nie widząc żadnych oznaczeń tej strefy w terenie, wjechaliśmy kilkanaście metrów w teren tej strefy, żeby pomóc tym ludziom, bo mogło dojść do tragedii. Osoby, które tam wjechały, później otrzymały mandaty, natomiast działaliśmy w stanie wyższej konieczności – relacjonował prezes fundacji.
Bystrianin zaapelował do mieszkańców ze strefy stanu wyjątkowego, aby zgłaszali Fundacji Ocalenie odnalezione przez nich osoby. Zwrócił się również do rządu “nie można liczyć na to, że reżim białoruski zrobi coś humanitarnego”.
Jaki rządzący mają plan? W tym momencie te osoby nie mogą wrócić w głąb Białorusi, służby białoruskie brutalnie im odmawiają, nie mogą wrócić do swoich krajów, w Polsce są niewpuszczani. Jeżeli planem jest to, żeby ci ludzie tam umierali, to jest plan na ludobójstwo – podsumował.
Źródło: TOK FM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU