Polityka i Społeczeństwo

Dla Dudy to ostatnia deska ratunku. Donald Trump pomoże czy ostatecznie pogrąży jego kampanię?

Fot. Shutterstock

Na cztery dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich, Andrzej Duda poleci do USA na spotkanie z Donaldem Trumpem. Prezydent podkreśla, że będzie pierwszym politykiem, który spotka się z amerykańskim przywódcą po okresie kornawirusowym. Będzie także pierwszą głową państwa, która da twarz amerykańskiemu prezydentowi po największych od 50 lat zamieszkach na tle rasowym.

Na wczorajszej konferencji prasowej Andrzej Duda powiedział o tematach jakie będą poruszone podczas rozmów z Donaldem Trumpem. Obronność, współpraca handlowa, relacje dwustronne i zagadnienia z dziedziny energetyki. – Jestem zadowolony z dotychczasowych rozmów, będziemy dobrze przygotowani. Jesteśmy dziś jednym z poważniejszych partnerów Stanów Zjednoczonych. Mam nadzieję, że planowane tematy rozwiną naszą współpracę – mówił prezydent.

Ostatnie miesiące, które wstrząsnęły światem to nie tylko pandemia, ale także śmierć George’a Floyda, którego szyja podczas policyjnej interwencji była przez kilka minut kolanem dociskana do ziemi. W Stanach Zjednoczonych wybuchły największe od 50 lat zamieszki na tle rasowym. Mrożące krew w żyłach sceny z amerykańskich ulic obiegły światowe media. W obu sprawach Donald Trump zawiódł Amerykę.

Nawet podczas epidemii dał znać o sobie rasizm Donalda Trumpa. Prezydent USA miał prawie dwa tygodnie przerwy w kontaktach z mediami, ale gdy już wyszedł na konferencję prasową, zakończył ją skandalem. Podczas spotkania z dziennikarzami Trump chwalił się liczbą testów i mówił, że Stany Zjednoczone wykonują ich najwięcej na świecie. Weijia Jiang, urodzona w Chinach korespondentka CBS News, zapytała Trumpa dlaczego to ma takie znaczenie? Czy to są dla pana globalne zawody, gdy każdego dnia umierają kolejni Amerykanie? W odpowiedzi usłyszała, że ludzie umierają na całym świecie i żeby najpierw to pytanie zadała Chinom. Trumpowi puściły nerwy, odwrócił się na pięcie i opuścił konferencję.

Zapędy medyczne Donalda Trumpa w czasie epidemii także wywołały szok i niedowierzanie. Prezydent Stanów Zjednoczych zasugerował, że można sprawdzić, czy wstrzyknięcie zakażonemu środka dezynfekującego zwalczy koronawirusa. Lekarze w USA oniemieli i zaczęli ostrzegać, że ten pomysł jest groźny dla życia i może zabić. Joe Biden, który prawdopodobnie zmierzy się z Donaldem Trumpem w jesiennych wyborach, napisał na Twiiterze. – Nie wierzę, że muszę to napisać, ale proszę nie pijcie wybielacza. Brytyjska firma produkująca środki czyszczące wydała oświadczenie, w którym przestrzegała przed ich wstrzykiwaniem i piciem. Personel szpitali zaczął otrzymywać pytania o właściwości lecznicze produktów dezynfekujących. Według doniesień medialnych około 100 osób trafiło do szpitali po spożyciu domowych środków czyszczących.

Twitter to narzędzie którego Donald Trump używa do prowadzenia globalnej polityki, można nawet powiedzieć, że jest w nim zakochany. Gdy w Minneapolis trwały uliczne rozruchy po śmierci Floyda, Trump tweetował. – Ci bandyci hańbią pamięć o George’u Floydzie i nie pozwolę na to by tak się działo.(…)przejmiemy kontrolę, kiedy zaczyna się grabież, zaczyna się strzelanie – pisał. Administracja portalu społecznościowego ocenzurowała wpis amerykańskiego przywódcy i opatrzyła komunikatem, że narusza zasady dotyczące pochwalania przemocy.

To wycinek “działalności” Donalda Trumpa na rynku krajowym, ale jest jeszcze polityka zagraniczna i szczyt G7, spotkanie najważniejszych gospodarczo państw na świecie (Francja, Stany Zjednoczone, Niemcy, Japonia, Kanada, Wielka Brytania, Włochy). Tu może być po części zawarta geneza nagłego zaproszenia Andrzeja Dudy do Białego Domu. Pod koniec maja kanclerz Niemiec Angela Merkel, dała Donaldowi Trumpowi do zrozumienia, że nie pojedzie na czerwcowy szczyt G7.

Merkel podziękowała za zaproszenie, ale w związku z pandemią nie może potwierdzić swojego udziału. Stosunki na linii Niemcy-USA od dłuższego czasu przypominają gejzer. Tydzień później gruchnęła w mediach informacja, że Stany Zjednoczone wycofają część swoich żołnierzy stacjonujących w Niemczech i przeniosą ich do Polski. I właśnie takie tło mają mieć rozmowy Dudy z Trumpem w Waszyngtonie. Wygląda na to, że amerykański przywódca będzie próbował wbić klin we wspólnotę europejską. To nie będzie dla Polski komfortowa sytuacja, gdy okaże się, że US Army w jakiejś cześci zostanie tutaj przerzucone zza zachodniej granicy. Lepiej by było, aby były to jednostki, bezpośrednio skierowane z USA.

Słowo jednak ciałem się stało i za kilka dni Andrzej Duda, na chwilę przed pierwszą turą wyborów wyleci do USA, po uściski dłoni, wspólną konferencję i wspólne zdjęcia, które zostaną wykorzystane w kampanii wyborczej. Pytaniem pozostaje, czy to przyniesie wymierne efekty wyborcze, bo nie ma co ukrywać, że takie są też zamiary Pałacu Prezydenckiego.


Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Bartosz Wiciński

Najstarsi górale nie pamiętają od kiedy zaprząta sobie głowę polityką. Kronikarze podają datę pokrywającą się z aferą Rywina, ale wciąż trwa o to spór. Od dziecka lubił zapach porannych gazet w domu i tak mu zostało do dzisiaj. Interesuje się geografią i nie smakują mu karpie.

Media Tygodnia
Ładowanie