Polityka i Społeczeństwo

Desperacja sztabu Patryka Jakiego. Tak pogrąża się kandydat prawicy na prezydenta stolicy

Patryk Jaki notuje ostatnio kiepską passę i być może dlatego właśnie teraz otrzymał zaskakujące wsparcie od swoich stronników. Wspominam o zaskoczeniu, gdyż dwa opublikowane sondaże, w których zwycięża kandydat Zjednoczonej Prawicy – oprócz tego, że ich wiarygodność, eufemistycznie mówiąc, budzi poważne wątpliwości – pod względem czasowym wydają się być ‘przestrzelone’ o co najmniej miesiąc. Na tym etapie kampanii zawyżanie poparcia nosi znamiona niedźwiedziej przysługi.

Jeżeli zamiarem Jakiego było przekonanie wyborców do tego, że swoją aktywnością stopniowo i konsekwentnie niweluje przewagę faworyzowanego konkurenta, to nie może go cieszyć falstart sondażowy. Skoro ni stąd, ni zowąd, po serii wpadek zostaje liderem, to oznacza przede wszystkim, że punkt kulminacyjny notowań, zamiast tuż przed głosowaniem, osiąga na długo przed tym, kiedy miałoby to sens. Nie będzie więc efektu kuli śnieżnej, czyli powtórki z tego, co przyniosło wygraną Andrzejowi Dudzie przed trzema laty. Gdyby i wówczas odważono się naginać rzeczywistość tak gwałtownie, to ze sporym prawdopodobieństwem Bronisław Komorowski nadal sprawowałby funkcję głowy państwa. Sztab Dudy posługiwał się jednak badaniami opinii publicznej umiejętnie, nie ulegając pokusie, żeby zaburzyć naturalny (albo sprawiający wrażenie naturalnego) rytm ciągłego wzrostu.

Sondaże to potężna broń psychologiczna, ale jak z każdym rodzajem broni – może obrócić się przeciw temu, kto nie potrafi jej używać. Tendencja wyborców do akceptowania tego, co jest na fali wznoszącej, instynkt stadny sprawiający, że chętniej przyłączają się do obozu zwycięzców, są mechanizmami, które można wykorzystać poprzez badania podrasowane na czyjąś korzyść, JEŚLI ich rezultaty współgrają z rzeczywistym nastrojem społecznym. W przeciwnym razie świadczą głównie o desperacji i niezręczności autorów, a więc o słabości, która nie sprzedaje się dobrze jako produkt polityczny.

Nowy domniemany lider warszawskiego samorządowego wyścigu ma chyba świadomość, w jak kłopotliwej sytuacji znalazł się za sprawą życzliwej pomocy – i stąd nadzwyczaj wstrzemięźliwa reakcja, przewidująca rychły spadek z piedestału. W istocie jego zaplecze propagandowe ma teraz dwa możliwe wyjścia: ‘przeprosić się’ z rzeczywistością, przyznając mimochodem do spadku notowań (wykreowanego na własne życzenie jako konsekwencja fikcyjnego wzrostu), albo brnąć w fałszowanie danych, w nadziei, iż to jednak rzeczywistość ugnie się przed nimi.

To drugie jest oczywiście karkołomnym zadaniem w państwie, w którym wciąż panuje wolność informacyjna, a więc nie istnieje monopol sondażowy, aczkolwiek całkiem logicznym, jeśli kandydatowi chodzi o to, żeby mógł wyjść z twarzą z porażki nie do uniknięcia.

Źródło: Interia

fot. yt

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie