Szybko przyzwyczailiśmy się do dobrego – spacerów bez masek, otwartych restauracji czy kin. Mateusz Morawiecki jednak tonuje entuzjazm i ostrzega, że to nie jest koniec obostrzeń.
Ostatnie tygodnie mijały nam pod znakiem luzowania obostrzeń. Znów możemy pójść do restauracji, do galerii handlowej, do kina, nie musimy chodzić na świeżym powietrzu w maseczce. Otwarte zostały stadiony – kibice mogli obejrzeć mecze ostatniej kolejki Ekstraklasy, wejdą też na trybuny na zbliżających się sparingach reprezentacji Polski. Wiadomo też, że rząd „uwolni” koncerty na otwartym powietrzu – z ograniczeniami, ale zawsze.
Do dobrego łatwo się przyzwyczaić i nic dziwnego, że Polacy chcieliby, aby rząd poszedł jeszcze dalej z luzowaniem obostrzeń. Jednak Mateusz Morawiecki studzi entuzjazm.
– Wcale nie jest powiedziane, że w czerwcu będziemy jakoś gwałtownie, tak jak niektórzy nawołują nas, eliminować wszystkie obostrzenia. Nie szanowni państwo – powiedział premier podczas konferencji prasowej w Józefowie. – Dopóki się nie zaszczepimy do poziomu osiągnięcia odporności zbiorowej, odporności populacyjnej – tak nam mówią lekarze, epidemiolodzy – dopóty muszą być te obostrzenia utrzymywane – stwierdził szef rządu. Zaapelował, by przestrzegać zasad bezpieczeństwa.
Już jutro doczekamy się kolejnych etapów luzowania obostrzeń. Lokale gastronomiczne znów będą mogły zapraszać gości do wnętrz (przy zachowaniu maksimum 50 proc. obłożenia i zachowaniu dystansu). W piątek ponownie będziemy mogli skorzystać z siłowni i basenów. Dodatkowo imprezy okolicznościowe – wesela czy komunie – będą dozwolone z udziałem do 50 osób. Co ważne, do limitu nie wliczają się osoby zaszczepione.
Źródło: TVN24
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU