Polityka i Społeczeństwo

Czy „Wiadomości” da się uratować? [OPINIA]

TVP atakuje Rafała Trzaskowskiego

Pewnie mało kto wie, że lata temu na antenie TVP1 pojawiły się „Wiadomości”, bo trzeba było zastąpić skompromitowany przez władze PRL „Dziennik Telewizyjny”. Nawet pomijając obecne w „Wiadomościach” na każdym kroku kłamstwa i manipulacje (a przecież pominąć ich nie można, bo to samo w sobie jest kompromitujące), flagowy program informacyjny publicznego nadawcy jest do zlikwidowania także z powodu tego, jak źle jest zrobiony od strony technicznej.

Koneserzy tego programu zwracają uwagę, że w ciągu tygodnia niektóre ujęcia pokazywane były dosłownie codziennie. W każdym materiale o koronawirusie wklejano to samo ujęcie szczepienia i te same ujęcia z drona przyjeżdżających nowych transportów szczepionek. Raz w dodatku pokazano je, żeby powiedzieć, że szczepionki nie przyjechały. Wypowiedzi w materiałach są tylko przerywnikami do dziennikarskiego komentarza. „Wiadomości” nagminnie powtarzają też pewne informacje, aby utrwaliły się widzowi.

Pracownicy „Wiadomości” używają też słów wytrychów, żeby przekonać widza, że ich tezy są obiektywnie słuszne. W tym celu niezwykle często posługują się sformułowaniami typu „zdaniem ekspertów” albo „zdaniem komentatorów”. Na przykład „zdaniem wielu ekspertów orzeczenie TSUE jest niezgodne z polską konstytucją i traktatami”. Kim są ci eksperci w materiale TVP? To wiceminister sprawiedliwości, Julia Przyłębska i jeden z dyżurnych komentatorów, Grzegorz Górski, prawnik i – zapewne przypadkiem – polityk PiS.

To wszystko sprawia, że flagowego programu informacyjnego ogólnopolskiej telewizji o największym zasięgu nie da się uratować, gdy zmieni się sejmowa większość a wraz z nią prezes TVP. Wiedzą o tym chyba sami pracownicy „Wiadomości”, skoro na końcu wydania nie ma imion i nazwisk osób wydających program (a wcześniej – przed PiS – były). Bardzo rzadko też na końcu materiałów reporterskich widać twarz autora – przeważnie słychać tylko jego głos a informacja o autorze jest w zapowiedzi prowadzącego wydanie oraz „na belce” na początku materiału. To pewnie zabieg mający ułatwić im życie w tym samym kraju z ludźmi których okłamują i z tymi, których szykanują. Zapewne też chodzi o to, żeby po zmianie władzy łatwiej było znaleźć nową pracę.

Źródło: „Newsweek”

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie