Polityka i Społeczeństwo

Czy to gwóźdź do trumny komisji śledczej ws. Amber Gold? Urzędnik zaorał narrację Małgorzaty Wassermann

Misiewicz stanie przed komisją ds. Amber Gold. Zaskakujący zbieg okoliczności
fot. flickr/Sejm RP

Z działaniem sejmowej komisji śledczej ds. działań państwa w sprawie piramidy finansowej Amber Gold z pewnością wiązano w Prawie i Sprawiedliwości duże nadzieje. Na jej czele postanowiono Małgorzatę Wassermann, której ostry język i bezkompromisowość miała pokazać obraz teoretycznego państwa i parasolu ochronnego, jaki został rzekomo rozciągnięty nad firmą małżeństwa P. przez poprzedni obóz rządzący. Tyle tylko, że od samego początku próba udowodnienia postanowionej już na starcie prac komisji tezy napotykała na same trudności a zeznania świadków pokazywały zupełnie coś innego, niż życzyliby sobie politycy partii Jarosława Kaczyńskiego.

Poseł Krzysztof Brejza, członek komisji z ramienia Platformy Obywatelskiej bezlitośnie ujawniał, że w gruncie rzeczy w sprawie najbardziej zawiodła niezależna od rządu prokuratura i jej śledczy, a nie podległe rządowi służby. Co gorsza dla Prawa i Sprawiedliwości, na jaw wyszło, że Ci prokuratorzy, którzy najbardziej zawiedli w trakcie badania tej sprawy, za czasów “dobrej zmiany” systematycznie są awansowani, współtworząc armię Zbigniewa Ziobry. Dziś natomiast okazało się, że podobnie rzecz się miała w sprawie urzędników skarbowych, których obwinienie bezczynnością stało się ostatnim celem przewodniczącej komisji.

Po godz. 10.00 rozpoczęło się dzisiaj przesłuchanie byłego zastępcy dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku Artura Korzeniewskiego. Po nim zeznania złożyła była dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku Małgorzata Bogumił. Celem posłanki Wassermann było wykazanie, że skarbówka nie zrobiła tego, co niej należało, podmiotu nie kontrolowano we właściwym zakresie a typowanie do kontroli było nieracjonalne. Świadek Korzeniowski tłumacząc zawiłości systemu typowania podmiotów do kontroli ujawnił jednak coś, czego przewodnicząca z pewnością sobie nie życzyła. Okazało się bowiem, że osoba, która była za to odpowiedzialna, podobnie jak prokuratorzy zajmujący się tą sprawę nie tylko nie została rozliczona, ale awansowana. Zdaniem świadka, oznacza to, że władza PiS, która przejęła po wyborach władzę w resorcie finansów nie widziała zastrzeżeń w jego pracy.

Co to oznacza dla wątku skarbowego, który miał być nową drogą do udowodnienia indolencji organów państwa za poprzedniej władzy? Nic dobrego. Znów wychodzi na to, że kadry “dobrej zmiany” są mizerne, a wiele osób, na które dziś postawiła partia Kaczyńskiego może się po prostu do tej pracy nie nadawać. Czego jak czego, ale takiego samobója prezes Kaczyński może posłance PiS nie wybaczyć.

Fot. Flickr

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie