Okazuje się, że Polacy nie opowiadają się tak jednoznacznie po jednej ze stron sporu o niezależność sądów.
W piątek Sejm uchwalił ustawę represyjną, która ogranicza wolność słowa sędziów i podporządkowuje ich pośrednio rządowi. Opozycja bije na alarm wskazując, że oznacza to upartyjnienie sądów i przemianę sędziów w politycznych funkcjonariuszy. Wątpliwości opozycji podziela Unia Europejska, rząd z kolei właśnie odpowiedział unijnej Komisarz ds. Praworządności. Zaskoczenia nie ma, na wschodzie Unii bez zmian – rządzący nie przejmują się zasadami praworządności.
Rzeczpospolita zleciła IBRiS badanie opinii Polaków ws. ustawy represyjnej. Większość z badanych 39,9 proc. opowiedziała się przeciwko zmianom forsowanym przez PiS. Mniej więcej co trzeci Polak (33,5 proc.) popiera działania rządu w tym zakresie. Jednak duża grupa nie ma w ogóle zdania na ten temat i nie potrafiła jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie (26,7 proc.). Być może właśnie przez to PiS po chwilowym rozluźnieniu komunikacji w tej sprawie, przyjął znów zdecydowany i agresywny język. Prezydent w rządowej telewizji znowu powtórzył mantrę o “donoszeniu za granicę” tym razem wskazując, że donosicielem jest Prezes SN.
Jeszcze 7 lat temu zachowanie Prezydenta zostałoby odebrane jako bezprawny nacisk na konstytucyjny organ państwa – Sąd Najwyższy. Obecnie jednak Polska jest tak podzielona, że za opinią Dudy pójdzie pół kraju nie zważając na merytoryczne okoliczności. Co z tego, że sędzia broni prawa, skoro większość Polaków nie rozumie istoty problemu, czyli o co właściwie toczy się spór pomiędzy Unią Europejską a rządem PiS. Dlatego decyzje o poparciu tej czy innej strony większość podejmuje na podstawie emocjonalnych uwarunkowań. Tak więc rządowe media konsekwentnie i nieraz brutalnie zohydzają, obrażają i deprecjonują wszystkich ekspertów, sędziów i polityków, którzy stają w obronie niezależności sędziów.
To prawdopodobne, że całe zamieszanie wokół sądów jest nadal tylko przygrywką do wyborów prezydenckich, badaniem nastrojów przed kampanią. Badanie to pokazało, że opozycja nie będzie działać tak jak w poprzedniej kadencji. Po pierwsze nie ma jednogłosu – pomimo, że wszystkie ugrupowania od KO, przez Koalicje Polską, Lewice i Konfederacje – opowiedziały się przeciwko zamachowi na sądownictwo, to każde z nich przyjmuje inną argumentacje. Zamiast dostosowywać się więc do poszczególnych części elektoratu opozycyjnego, rząd obrał kurs na przekonywanie Polaków do swojej twardej, nawet wobec konfliktu z prawem i Unią postawy.
Opozycja nie mobilizuje już ludzi do wystąpień ulicznych. Oddała tu pole organizacjom obywatelskim i sędziowskim. Wynika to z charakteru sporu, sędziowie walczą o niezależność od polityków, tym bardziej nie mogą występować przy partyjnych szyldach. Brak szyldów z kolei powoduje mniejsze zainteresowanie polityków protestami.
W sporze o sądy większą rolę niż w poprzedniej kadencji odegra także Senat. Dotąd przejście projektów ustaw przez wyższą izbę było formalnością, PiSowska większość dążyła do jak najszybszego zatwierdzania projektów. Teraz większość ma opozycja i właśnie w Senacie będzie mogła toczyć się właściwa, merytoryczna dyskusja nad przepisami proponowanymi przez rząd.
Marszałek Senatu wygłosił wczoraj orędzie związane ze sporem o niezależność sędziów. Jego język także pokazuje, że opozycja zdaje sobie sprawę z tego, że do obrony sędziów trzeba Polaków przekonać. – Wiemy, że system sądownictwa wymaga reform, ale chyba nie takich jakie są wdrażane przez ostatnie cztery lata – zaznaczył Marszałek Grodzki. – Dlatego zapewniam państwa, że nad ustawami sądowymi Senat będzie pracować najstaranniej jak to jest możliwe, dbając o nienaruszalność konstytucyjnej zasady współpracy, ale i wzajemnej niezawisłości władzy sądowniczej, wykonawczej i ustawodawczej, gdyż jest to fundament demokratycznego ustroju prawa.
Źródło: Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU