Dwie godziny trwała dyskusja na unijnym szczycie na temat praworządności w Polsce. Nie ma żadnego przełomu, a co za tym idzie, nie ma dla Polski pieniędzy.
Podczas wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim, premier Mateusz Morawiecki przyjął pozycje konfrontacyjną. Po debacie zorientował się nie nie pozostawił dobrego wrażenia, a jego przemowa nie przekonała eurodeputowanych. Pomimo tego, że zdeklarował likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, będącej fundamentalną sprawą dla Komisji Europejskiej, został w Strasburgu niemiłosiernie poobijany przez europosłanki i europosłów.
Na czwartkowy unijny szczyt szef rządu jechał z zamiarem uspokojenia sytuacji, ale nic z tego nie wyszło. Według informacji “Rzeczpospolitej”, premier mówił o “przywiązaniu rządu PiS do praworządności i przekonaniu, że polska reforma sądownictwa idzie we właściwym kierunku”. Gdy skończył snu swoją opowieść, na jego słowa zareagował premier Holandii Mark Rutte.
Najostrzej wypowiadał się premier Holandii, które wykonał to, do czego zobowiązał go jego krajowy parlament: podkreślił, że w obecnej sytuacji nie ma mowy o uruchomieniu funduszy dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy – pisze “Rzeczpospolita”. To 36 mld euro.
Holender wspomniał także o mechanizmie warunkowości, czyli o uzależnieniu wypłaty unijnych środków od przestrzegania praworządności. Ta kwestia nabiera rozpędu i dotyczy całego unijnego budżetu na najbliższe lata. To z tych pieniędzy rolnicy dostają dopłaty, a po zastosowaniu tego mechanizmu, może się okazać, że w przyszłym roku ten strumień pieniędzy dla polskiej wsi po prostu wyschnie.
Źródło: Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU