Choć UE nie mówi obecnie o możliwych konsekwencjach w przypadku kontynuacji bliskich relacji między Serbią a Rosją, to źródła dyplomatyczne podały, że bliskość ta może znaleźć odzwierciedlenie w procesie negocjacji w sprawie przystąpienia Serbii do organizacji.
“Perspektywa otwarcia przez Serbię nowych rozdziałów w procesie negocjacji wydaje się teraz bardzo nierealna” – powiedział wysoki rangą dyplomata UE, który dodał, że “nie należy nakładać żadnych formalnych sankcji na Serbię”.
Co z sankcjami?
Należy przy tym pamiętać, że Serbia jest jedynym krajem w Europie, który nie nałożył sankcji na Rosję z powodu okupacji Ukrainy. UE oświadczyła, że nadal oczekuje, że Belgrad poprze unijne sankcje przeciwko Rosji.
Mimo jasnego sygnału z Brukseli, Belgrad i Moskwa kontynuują zacieśnianie “strategicznego partnerstwa”, które obejmuje dostawy rosyjskiej ropy i gazu do Serbii po przystępnej cenie.
Ulegając naciskom Brukseli Serbia ryzykuje utratę poparcia Rosji w drażliwej kwestii Kosowa. Nie może sobie na to pozwolić. Moskwa jest, wraz z Chinami, jedynym stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, który odmawia uznania niepodległości proklamowanej przez byłą serbską prowincję w 2008 roku. Z drugiej strony dokonany wybór może poważnie skomplikować jej relacje z Unią Europejską, która jest jednak jej głównym partnerem gospodarczym, daleko wyprzedzając Rosję.
Punktem zapalnym według Brukseli może być Kosowo i Bośnia i Hercegowina.
Północne Kosowo zamieszkuje serbska mniejszość licząca od 40 do 50 tysięcy ludzi, którzy nie uznają Prisztiny za swą stolicę i mają wsparcie Belgradu, ale także i Moskwy. Putin jest blisko związany z przywódcą Serbów bośniackich Miloradem Dodikiem, którego wspiera w jego separatystycznych dążeniach. Podkopując w ten sposób wysiłki UE zmierzające do zapewnienia spokoju w tych republikach. Celem Serbowie bośniackich jest doprowadzenie do faktycznego uniezależnienia się Republiki Serbskiej ze stolicą w Banja Luce od władz centralnych Bośni i Hercegowiny . Na podobne rozwiązanie liczą Serbowie w Kosowie. Taki scenariusz wpisuje się w politykę Kremla. Im większy chaos na Bałkanach, tym odleglejsza perspektywa integracji europejskiej tych państw. Poprzez destabilizację sytuacji na Bałkanach Moskwa dąży do odwrócenia uwagi UE od wydarzeń w Ukrainie. Stworzenie nowego punktu zapalnego w Europie. Realnej groźby konfliktu, który doprowadziłby w konsekwencji do korekty granic na Bałkanach. Powrotu do sytuacji z 1995 roku. Zdaniem demokratycznego senatora Chrisa Murphy’ego. “Jeśli Putin znajdzie się w narożniku (w Ukrainie), będzie szukał innych miejsc, w których może odnieść zwycięstwo. Jednym z nich może być Bośnia”. Jego słowa potwierdzają ostatnie posunięcia Moskwy, która wystąpiła przeciwko coraz częstszym próbom przeredagowania zasad porozumienia na korzyść UE i NATO, a na niekorzyść bośniackich Serbów. To daje dużo do myślenia o intencjach Kremla. Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji ostrzegł przed “krytyczną sytuacją” w Bośni, gdzie nacjonalistyczna i separatystyczna retoryka mnoży się i zagraża stabilności, a nawet integralności Kosowa i Bośni i Hercegowiny.
Od 2014 roku wielu serbskich ochotników walczy po stronie rosyjskich separatystów w Donbasie
Chorwaci zgłaszają się do walki po stronie władz Kijowa. Kilkuset wolontariuszy zarejestrowało się, aby dołączyć do ukraińskich szeregów na wezwanie przedstawicieli skrajnej prawicy. Gdy Bałkany pogrążają się w strachu, europejska misja wojskowa Eufor postanowiła podwoić swoją siłę w Bośni i Hercegowinie z 500 do 1000 wojskowych.
“Dążenia Republiki Serbskiej do secesji, obserwuję z wielkim niepokojem. Zwłaszcza w obecnej sytuacji kryzysowej na Ukrainie istnieje zagrożenie reakcjami łańcuchowymi na Bałkanach Zachodnich, a nawet poza nimi” – stwierdziła niemiecka minister rozwoju Svenja Schulze podczas kwietniowej debaty plenarnej w Bundestagu.
Agresja Rosji na Ukrainę zmieniła całkowicie europejską rzeczywistość. Przewartościowaniu uległy dotychczasowe zasady współpracy międzynarodowej. Wbrew oczekiwaniom Moskwy, NATO zachowało spójność, choć postawa Ankary rzuca na nie cień. Gorzej jest ze spójnością w UE. Sankcje na Rosję dzielą państwa członkowskie. Trwa swoista gra interesów. Rozgrywającym jest Orban. Rosja, wbrew pobożnym życzeniom niektórych krajów takich jak choćby Litwa, Łotwa, Estonia, czy Polska nie jest wcale na straconej pozycji. Jest w stanie te wojnę wygrać. Amerykańska opinia publiczna powoli traci zainteresowanie dalszym angażowaniem się USA w ten konflikt. Dla przeciętnego Amerykanina liczy się przede wszystkim stan gospodarki amerykańskiej, która tak jak gospodarki państw europejskich zaczyna odczuwać skutki tej wojny. Waszyngton w dłuższej perspektywie musi koncentrować się na rywalizacji z Pekinem. Moskwa zaś ma w rękawie asy w postaci Naddniestrza i Bałkanów. Wprawdzie nie stać jej w chwili obecnej na zaangażowanie militarne to jest zdolna doprowadzić do destabilizacji politycznej tego regionu. Jeśli udałoby się jej do tego doprowadzić Unia Europejska stanęła by przed trudnym wyzwaniem.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU