Jarosław Kaczyński na spotkaniu w Pruszkowie musiał się zmierzyć z niewygodnymi pytaniami. Poszło mu bardzo przeciętnie.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości przemierza wzdłuż i wszerz Polskę. Oczywiście opowiada o największych od dekad sukcesach obozu rządzącego. Notorycznie zdarzają mu się wpadki wyśmiewane przez internautów. Tym razem obyło się bez karkołomnych konstrukcji słownych o zmarłym senatorze Stanisławie Kogucie.
Czemu pozwala pan na draństwo?
Tym razem Jarosław Kaczyński zjechał z całą świtą do Pruszkowa na postanie prewyborcze. Moderator dyskusji w pewnym momencie zapowiedział pytanie zadane przez użytkownika Facebooka, którym okazał się wieloletni prezydent tego miasta, Andrzej Kurzela. Prowadzący rozmowę na początku zaznaczył, że Kurzela ma negatywny stosunek do PiS-u.
Dlaczego pan prezes, mając tyle lat władzę, toleruje takie draństwa w swojej partii? – padło pytanie. Kaczyński zapewne dobrze wiedział, o jakie “draństwa” chodzi, ale poprosił o doprecyzowanie i kontynuował wypowiedź.
Ja od 32 lat, od kiedy powstało Porozumienie Centrum, jestem przedmiotem ataków i ledwie (…) dowiedziałem się, że jestem faszystą. Dowiedziałem się, że jestem człowiekiem podłym i wziąłem się znikąd, chociaż byłem członkiem władz podziemnych Solidarności itd. Krótko mówiąc, jeżeli chodzi o takie podłości, to trzeba wziąć “NIE” albo podobne pismo i sobie poczytać – powiedział i się zaśmiał.
Andrzej Kurzela dostał też radę od byłego wicepremiera ds. bezpieczeństwa. Kaczyński poradził mu, żeby czasem oglądał inną stację niż TVN.
Przerwany objazd Polski i zmarły senator
Jarosław Kaczyński przez cały lipiec spotykał się z mieszkańcami i aktywem partyjnym w różnych miastach Polski. Z początkiem sierpnia przerwał objazd Polski, a partia tłumaczyła, że to z powodu małego zainteresowania spotkaniami w okresie wakacyjnym. Nieoficjalnie mówiło się, że decyzja o wycofaniu prezesa została podjęta pod wpływem regularnych wpadek.
Z początkiem września wrócono do formuły spotkań praktykowanych przez połowę wakacji i od razu doszło do potężnego zgrzytu słownego. Przed spotkaniem w Mielcu, mieszkańcy skandowali w stronę prezesa “Złodzieje, złodzieje”. Szef formacji rządzącej odniósł się do tych okrzyków.
To jest całkowite kłamstwo. Tu wchodząc, słyszałem „złodzieje, złodzieje”. Proszę państwa, kto pozwolił na okradanie Polski na dziesiątki, setki miliardów złotych? Kto? – pytał zgromadzonych, samemu odpowiadając: “Tamci!”. – My karzemy naszych ludzi, my karzemy tak ostro, że nawet w jednym wypadku to kosztowało tego człowieka życie – powiedział.
To tych słowach wybuchł skandal, a internauci zaczęli pytać, kogo zabił PiS. Okazało się, że chodzi o zmarłego senatora Stanisława Koguta. Kogut zmarł w 2020 r. w Szpitalu Specjalistycznym im. Henryka Klimontowicza w Gorlicach gdzie przebywał zakażony koronawirusem. Później dostał rozległego zawału serca, który stał się główną przyczyną śmierci.
Polityk miał postawione zarzuty prokuratorskie dotyczące korupcji i nie przyznał się do winy. Prokuratura wystąpiła do Senatu z wnioskiem o zatrzymanie i tymczasowy areszt, ale izba wyższa się na to nie zgodziła.
Źródło: Pap.pl, Onet.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU