Polityka i Społeczeństwo

Czeka, aż Kaczyński się wykrwawi. Oto niecny plan Beaty Szydło

Jarosław Kaczyński słabnie i jest to jeden z niewielu pewników w najnowszej historii politycznej naszego kraju. Poza tym, młodszy już nie będzie, nie ma przed sobą dwóch czy trzech dekad – jest u władzy ostatni raz.

Taka sytuacja sprawia, że myślenie o sukcesji nie jest w Prawie i Sprawiedliwości fanaberią – dziś jest naturalne, a jutro będzie konieczne. Jeśli ktoś źle czuje się pracując poza Polską, a jednocześnie ma silną pozycję w elektoracie swojej formacji oraz cieszy się sympatią partyjnego aparatu, jest bliżej przejęcia władzy niż się komukolwiek wydaje. Beata Szydło spełnia te kryteria.

W Brukseli czuje się obco, nikt tam nie liczy się z jej zdaniem. Nie zna języków, nie ma ani uniwersalnych ani specjalistycznych kompetencji. Jednocześnie czuje się upokorzona przez prezesa PiS tym, że odebrał jej funkcję premiera i to nie na podstawie spadających sondaży czy buntu partyjnych dołów, ale na podstawie bałamutnych wizji, które roztaczał przed nim Mateusz Morawiecki. Upokorzenie to bardzo silny stymulator do działania – „spisane będą czyny i rozmowy” – ktoś kiedyś powiedział. Czy Beata Szydło może uchronić Prawo i Sprawiedliwość przed rozpadem? Sama pewnie nie, ale jeśli uda jej się utrzymać dobre relacje ze Zbigniewem Ziobro, a jednocześnie nie zrazi do siebie zanadto Joachima Brudzińskiego i Mariusza Kamińskiego, będzie jej łatwiej niż komuś innemu.

Pupilkiem Jarosława Kaczyńskiego może być Mateusz Morawiecki, ale to nie będzie miało żadnego znaczenia, gdy promotor byłego prezesa banku jeszcze trochę osłabnie lub jeszcze bardziej rozminie się z nastrojami społecznymi. Morawiecki nigdy nie będzie w PiS „swój”. To najemnik – kiedyś wynajęty do kierowania korporacja finansowa, a potem wynajęty do pełnienia funkcji publicznych w kraju. Jego siłą jest wyłącznie poparcie Kaczyńskiego – siłą Szydło jest sympatia partyjnych działaczy, a co jeszcze ważniejsze – wyborców tej formacji. To jest coś czego nie można ani kupić, ani dostać od kogoś w prezencie. Taką popularność można sobie jedynie wypracować.

Jarosław Kaczyński ma się czego obawiać. Beaty Szydło niczym nie przekupi, a opinia publiczna wie o niej wystarczająco dużo, aby ewentualne haki okazały się nieskuteczne.

Źródło „Newsweek”

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie