Wczoraj wieczorem Jarosław Kaczyński wspólnie z Jarosławem Gowinem wydali oświadczenie, w którym informują o zawartym kompromisie – (…)Po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie. Wybory przeprowadzone przez Państwową Komisję Wyborczą, w trosce o bezpieczeństwo Polaków, ze względu na sytuację epidemiczną, odbędą się w trybie korespondencyjnym. Porozumienie Jarosława Gowina zobowiązuje się do poparcia ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r., a jednocześnie przedstawi, w uzgodnieniu z Prawem i Sprawiedliwością propozycje jej nowelizacji – czytamy w piśmie.
Według ustaleń Interia.pl, rozmowy ostatniej szansy odbyły się w Sejmie. W spotkaniu wzięli udział: Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Jarosław Gowin, Jadwiga Emilewicz oraz Marcin Ociepa i trwały blisko dwie godziny.
Jak ustalił nieoficjalnie Onet.pl w źródłach rządowych, wybory miałby się odbyć 12 lipca i z zachowaniem praw nabytych zarejestrowanych kandydatów – Oznacza to, że ci kandydaci, którzy zebrali wymaganie 100 tys. podpisów i zarejestrowali swój komitet wyborczy nie będą musieli od nowa zbierać podpisów – pisze Onet. Na początku przyszłego tygodnia Porozumienie złoży obszerny projekt nowelizacji ustawy o wyborach korespondencyjnych.
Ścieżka dochodzenia do 12 lipca, która pojawia się we wszystkich mediach, to stwierdzenie przez Sąd Najwyższy (SN) o nieważności wyborów, na co ma 30 dni – Jeżeli SN wykorzysta maksymalną pulę czasu, przeznaczoną na wydanie orzeczenia, to będzie to początek czerwca. W tym wypadku można spodziewać się wyborów na przełomie czerwca i lipca lub w lipcu. Jednym z rozpatrywanych terminów jest niedziela 12 lipca – mówił w TVN24 dziennikarz tej stacji, Krzysztof Skórzyński. Według Skórzyńskiego w grę wchodzi możliwość zmiany kandydata, co będzie rozstrzygnięte przez prawników.
Późnym wieczorem gościem TVN24 był profesor Krzysztof Skotnicki, kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Łódzkiego, który uważa, że powinna się odbyć pełna procedura z ponowaną rejestracją kandydatów – Mamy mieć zarządzone nowe wybory, to w takim wypadku nie ulega dla mnie wątpliwości, że powinna być pełna, nowa procedura związana także ze zbieraniem podpisów. Trzeba pamiętać, że ustawa z 6 kwietnia, która będzie ponownie przyjęta bezwzględną większością głosów przez Sejm, tylko częściowo reguluje proces wyborczy. W dalszym ciągu obowiązuje wiele postanowień kodeksu wyborczego i ja sobie tutaj nie wyobrażam, aby nie łamiąc tych wszystkich postanowień, nie trzeba było ponownie zbierać podpisów – wyjaśniał.
Były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński w rozmowie z Gazetą Wyborczą mówi, że nie ma sensu mieszać SN do sprawy wyborów – Nie ma takiej potrzeby. Jeśli 10 maja nie będzie wyborów, następnego dnia marszałek Sejmu powinna wydać postanowienie, że proces wyborczy nie został zakończony i wyznaczyć nowy termin. To oznacza całą grę od początku: zgłaszanie kandydatów, zbieranie podpisów. Ale najważniejsze to przywrócić do całego procesu PKW, który PiS wykreślił z przygotowania wyborów. Te karty do głosowania, które przygotował PiS, są do wyrzucenia – tłumaczy.
Krzysztof Brejza, senator Koalicji Obywatelskiej, tak w nocy komentował w TVN24 całą sytuację – Nie jestem zdziwiony, bo od początku mówiliśmy, że wybory nie odbędą się w maju. Pod tym względem mówimy o sytuacji, gdzie opozycja, Koalicja Obywatelska osiąga sukces. Mówiliśmy, że te psudowybory nie będą wyborami wolnymi, powszechnymi, tajnymi. Polacy nie zasługują na prezydenta wybranego z pakietu rzucanego na wycieraczkę – mówił.
Brak wyborów prezydenckich w maju jest sukcesem @KObywatelska , ktora od początku twierdziła, że nie ma możliwości zorganizowania demokratycznych i bezpiecznych wyborów w maju.#OniWyboryMyZycie #presjaMaSens
— Katarzyna Lubnauer (@KLubnauer) May 6, 2020
Kilka dni temu rządzący grzmieli, że wybory muszą odbyć się do końca maja. Teraz, 4 dni przed wyznaczonym terminem, dwóch szeregowych posłów stwierdza, że 10 maja wyborów nie będzie. To nie jest prawdziwe, stabilne państwo. To imitacja praworządności i demokracji.
— Ewa Kopacz (@EwaKopacz) May 6, 2020
To sukces Gowina, tej części opozycji, która bojkotowała wybory 10.05 i samorządowców, którzy nie dali Poczcie list wyborców. PiS musiał dać parę – chyba największych od pięciu lat – kroków do tyłu. I to jest realny efekt tej bitwy, która rozegrała się w ciągu ostatnich tygodni
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) May 6, 2020
Nie zapominajmy, że bez twardego oporu części opozycji, bez ciągłej presji, bez zmiękczania Gowina przez Budkę, bez debat Senatu, bez pokazywania tym chorym na władzę gościom, że narażają życie Polaków, Kaczyński trwałby w obłędzie. Teraz się ugiął. Ale to wciąż jest bezprawie.
— Przem.Szubartowicz (@PSzubartowicz) May 6, 2020
SN stwierdzi nieważność czegoś, czego nie ma? Może stwierdzi przy okazji nieważność miliona elektrycznych aut, nieważność niezależności TK i nieważność samodzielności PAD? To porozumienie Kaczyńskiego i Gowina to wielki symbol – stwierdzi się nieważność porażki i będzie spokój.
— Marcin Matczak (@wsamraz) May 6, 2020
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU