Kolejny czołowy polityk PiS wraca do tematu reparacji wojennych. Po prezydencie Andrzeju Dudzie, teraz premier Mateusz Morawiecki chce uzyskać od Niemiec odszkodowania za szkody, które Polska poniosła w czasie II wojny światowej. Rocznica wybuchu II wojny światowej okazała się dla PiS-u kolejną okazją do cynicznych deklaracji i populizmu.
Zaległości ostatnich 30 lat
– “Odrabiamy zaległości ostatnich 30 lat i wykonujemy pracę, która będzie ważna dla nas i naszych potomnych, ale także dla Europy i całego świata” – mówił szef polskiego rządu na Westerplatte, które nazwał “polskim Pearl Harbor”. W swojej wypowiedzi – jak widać – podkreślił historyczną rangę swojego rządu.
Dodał także, że atak Niemiec na Polskę oznaczał “nie tylko podpalenie polskich domów, ale i śmierć dla polskich nadziei, polskiej przyszłości. Koniec polskiej nauki, uniwersytetów, polskich fabryk, gigantyczne zniszczenia”. Przypomniał też o potężnych stratach materialnych. – “Trzeba domagać się prawdy, trzeba domagać się zadośćuczynienia” – zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Szef rządu wielokrotnie publicznie poparł roszczenie reparacyjne polskiego rządu wobec Niemiec. Nie tylko on, bo i temat odszkodowań nie jest nowy. Już dwa lata temu rozpoczął go Jarosław Kaczyński, który powiedział, że Polska nigdy nie otrzymała zadośćuczynienia za wyrządzone jej szkody w czasie II wojny światowej.
Potem pojawiły się nawet konkretne kwoty, jakie Niemcy mieliby wypłacić naszemu krajowi: od 3,5 biliona zł do astronomicznych 25 bilionów zł. Infantylizm istnej licytacji, jaka miała wtedy miejsce, przeszedł wszelkie możliwości. W „zabawie” wzięli udział: Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, Arkadiusz Mularczyk, Witold Waszczykowski, Mariusz Błaszczak, a także Marek Kuchciński.
Dlaczego PiS chce reparacji?
Czy mamy szansę na otrzymanie choćby części tych kwot? Nie! Dlaczego więc PiS nawołuje o staranie się o nie? To czysty populizm i chęć pokazania w czasie kampanii wyborczej, jak partia dba o polskie interesy. A że przy okazji kompromituje naszą dyplomację na arenie światowej? Cóż, zapewne jest to wliczone w koszty kampanii i utrzymania władzy.
Źródło: Money.pl
Fot. Krystian Maj / KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU