Jedną z pierwszych deform jakie przeprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości zaraz po objęciu władzy w kraju była zmiana w przepisach dotyczących służby cywilnej. Pozwalała ona w bardzo skuteczny sposób przejąć większość kierowniczych stanowisk w służbie cywilnej, które po zmianach obsadzane były już bez wcześniej wymaganych konkursów. Dzięki temu, lokalni działacze PiS i ludzie powiązani z tym środowiskiem mogli w bardzo szybki sposób “odzyskać” dla Prawa i Sprawiedliwości dziesiątki, jeśli nie setki urzędów w całej Polsce.
Okazuje się jednak, że zanim lojalni działacze otrzymali część tortu, jakim władza centralna dzieli się z lokalnymi strukturami, miał miejsce proceder tworzenia dla nich ciepłych posadek, które miały im gwarantować wysokie uposażenia nawet wtedy, gdy przypadkiem powinie im się noga i znienacka zostaną odwołani ze stanowiska. W takim przypadku, normą jest, że odwołany dyrektor wraca na poprzednie stanowisko, które piastował przed powołaniem na dyrektora generalnego urzędu.
Dziennik Gazeta Prawna donosi, że gdy trwało obsadzanie wysokich stanowisk w urzędach, wielu dyrektorów nie było zainteresowanych powołaniem na stanowisko, właśnie ze względu na niestabilność takiego zatrudnienia i ich polityczny charakter. Nauczeni doświadczeniami ostatnich lat wiedzieli, że decyzja o ich utrzymaniu się na stanowisku nie będzie oparta na tym jak wykonują swoją pracę ale na tym, czy nie wejdą w drogę lokalnym działaczom, którzy z dnia na dzień mogą zażyczyć sobie wymiany dyrektora. Wówczas z pomocą przyszła Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, która wydała zaskakujące i dosyć nietypowe zalecenia. Beata Kempa zezwoliła dyrektorom na tworzenie fikcyjnych stanowisk, które kandydaci na dyrektorów obejmowali kilka dni przed ich oficjalnym powołaniem na wysokie stanowisko. Chodziło o stworzone naprędce samodzielne stanowiska w służbie cywilnej w stylu “radca prawny”, “radca ministra lub wojewody”. Takie stanowiska, po odwołaniu ze stanowiska kierowniczego gwarantowało nie tylko wysokie, ustalane de facto uznaniowo uposażenie, ale i gwarancję pozostania w korpusie służby cywilnej.
– Dyrektorzy mieli w ten sposób zapewnione miękkie lądowanie, na wypadek gdyby ta lub inna ekipa postanowiła ich odwołać. Zdarzało się, że w tym samym dniu jednej osobie proponowano stanowisko radcy prawnego oraz powoływano ją na dyrektora – powiedział DGP były pracownik Głównego Urzędu Miar. W GUM był właśnie radcą prawnym, ale w ramach reorganizacji zwolniono go, by zachować fikcyjne stanowisko dla dyrektora – na wypadek gdyby powinęła mu się noga.
Ponoć sprawą zainteresowało się Ministerstwo Rozwoju a minister Morawiecki zapowiada, że z tym zjawiskiem chce walczyć tak, by kolejne fikcyjne stanowiska już nie powstawały. Trudno jednak traktować jego zapowiedzi poważnie. Mleko się już rozlało.
Źródło: DGP
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU