W zaciszu gabinetu Ministra Zdrowia powstaje plan jak uzdrowić system ochrony zdrowia. Pan minister od początku swojego urzędowania szuka sposobu jak przelać z pustego w puste, ale tak żeby sprawiało wrażenie pełnego, bo dodatkowych pieniędzy na służbę zdrowia w roku 2017 nie będzie. Najpierw Minister Radziwiłł trenował realizację swoich pomysłów na kardiologii interwencyjnej, zmniejszając wycenę świadczeń tak drastycznie, że prywatne podmioty zmuszone zostały do zamknięcia części pracowni hemodynamicznych. Zmniejszyło to dostępność świadczeń ratujących życie takich jak koronarografia z angioplastyką naczyń wieńcowych. Teraz przyszedł czas na kompleksowe naprawy systemu ochrony zdrowia.
Tutaj przechodzimy do kluczowych pojęć na jakich ma opierać się reforma służby zdrowia, a mianowicie: system podstawowego szpitalnego zabezpieczenia (PSZ), w skrócie sieć szpitali i ryczałt. Cóż kryje się pod tymi pojęciami? Nieznane są kryteria kwalifikacji szpitali, ale mają być one uporządkowane w kilkustopniowej skali. Do I stopnia będą należeć szpitale małe o małej liczbie profili leczenia, czyli będą to najczęściej szpitale powiatowe. Do II stopnia będą zakwalifikowane szpitale o sześciu lub więcej profilach, czyli prawdopodobnie będą to szpitale wojewódzkie, zaś do III stopnia zostaną zakwalifikowane wieloprofilowe szpitale specjalistyczne, najczęściej w dużych miastach. Poza tymi stopniami znajdą się szpitale onkologiczne, pulmonologiczne i pediatryczne, a także szpitale ogólnopolskie, które obejmą placówki zdrowia utworzone przez instytuty i uczelnie medyczne.
Podstawowymi kryteriami znalezienia się szpitala w PSZ są:
– posiadanie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego lub Izby Przyjęć i świadczenie usług w tym zakresie przez 2 ostatnie lata.
– 2 letni okres kontraktowania świadczeń w ramach NFZ w zakresie leczenia szpitalnego
– posiadanie odpowiedniej ilości profili przewidzianych dla danego stopnia, co ma szczegółowo określać Rozporządzenie Ministra Zdrowia, którego na razie brak.
Profile działalności leczniczej mają obejmować:
– I poziom – np. chirurgię ogólną, choroby wewnętrzne, położnictwo i ginekologię;
– II poziom – np. kardiologię, neurologię, urologię
– III poziom – np. choroby zakaźne, kardiochirurgię i neurochirurgię.
Tym oto sposobem, plan Ministerstwa Zdrowia w prosty sposób eliminuje z systemu ochrony zdrowia wszystkie nowe placówki, najczęściej prywatne, które chciały lub chciałby w przyszłości świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Z tych kryteriów zostały wyłączone szpitale onkologiczne, pediatryczne i pulmonologiczne. Nie wiadomo dlaczego tylko te szpitale, a nie jeszcze szpitale świadczące usługi np. z zakresu chorób sercowo-naczyniowych. Choroby sercowo-naczyniowe jak wiemy są w Polsce główną przyczyną zgonów. Dodatkowo warty odnotowania jest fakt, że zakwalifikowanie danego szpitala do kategorii szpitala onkologicznego jest związane z tym, że dany szpital musi posiadać głównie oddziały onkologiczne. Czyli szpitale wysokospecjalistyczne posiadające oddziały ze wszystkich zakresów działania onkologicznego, ale świadczące usługi ze wszystkich innych dziedzin już szpitalami onkologicznymi w ocenie tych kryteriów nie są (nie są mono profilowe w dziedzinie onkologii). Wiele szpitali nieposiadających SOR lub Izby Przyjęć w ogóle nie znajdzie się w sieci szpitali. A sprawa dotyczy głównie małych powiatowych szpitali. Tak samo sprawa wygląda z placówkami mono profilowymi z innych zakresów niż onkologia, pediatria i pulmonologia, a są to między innymi reumatologia czy ortopedia. Pozostaje zawsze furtka – na wniosek dyrektora Oddziału Wojewódzkiego NFZ Minister Zdrowia może włączyć daną placówkę, która jest kluczowa dla danego województwa w sieć szpitali. Jak zawsze brak jasnych kryteriów rodzi problemy, a uznaniowość takich decyzji prowadzi do patologii w szeroko pojętym zakresie.
Dlaczego znalezienie się w sieci szpitali jest takie ważne dla tych placówek? Ponieważ jest to związane ze sposobem ich finansowania. Otóż te placówki zostaną objęte ryczałtem na leczenie i nie będą musiały kontraktować świadczeń z NFZ. Plan Ministerstwa Zdrowia zakłada, że 85% środków przeznaczonych na leczenie szpitalne (czyli ok 25 mld zł) trafi do sieci szpitali a 15% ( czyli ok 5 mld zł) zostanie przeznaczone na kontraktowanie świadczeń z placówkami, które się w tej sieci nie znajdą. Szacuje się, że ok 150-160 szpitali publicznych zostanie zlikwidowanych bo nie znajdą się one ani w sieci szpitali, ani nie obejmie ich kontraktowanie, ewentualnie środki z zakontraktowanych świadczeń będą tak niskie, że szpital nie będzie w stanie funkcjonować. Tutaj dochodzimy do kolejnej definicji, a mianowicie ryczałtu. Otóż ryczałt to jednorazowo przyznane środki dla danej placówki na cały rok funkcjonowania. I tutaj znikają takie pojęcia jak limity, nadwykonania itd. Tylko czy na pewno? Ryczałty dla poszczególnych szpitali mają być wyliczane na podstawie ilości przyjętych w 2016 roku pacjentów. Być może likwidacja małych szpitali w mniejszych miejscowościach spowoduje, że dla większych szpitali będzie więcej pieniędzy i być może chwilowo odczują one poprawę swojej kondycji finansowej, ale strumień pozbawionych opieki medycznej pacjentów z mniejszych miejscowości zostanie prędzej czy później skierowany właśnie do tych placówek i spowoduje, że ryczałt będzie niewystarczający i będzie limitował liczbę przyjęć pacjentów oraz ilość wykonywanych przez szpitale zabiegów. Z założenia takie rozwiązanie ma dawać szpitalowi możliwość kompleksowej opieki nad pacjentem, ale w praktyce szpitalom będzie się najbardziej opłacało trzymać pacjenta długo na oddziale i wykonywać mu jedynie niezbędne badania i zabiegi, aby nie generować kosztów. Ryczałt dla danej placówki będzie sumą nieprzekraczalną, czyli nie zostaną szpitalowi wypłacone żadne dodatkowe środki, jeśli wykona jakieś procedury poza ustalony ryczałt. Tutaj rodzi się pytanie, jak będzie wyglądała sytuacja ze stanami zagrożenia życia? Ewentualnie ze zdarzeniami masowymi na danym terenie generującymi wielu poszkodowanych? Czy takie sytuacje zostaną wyłączone z finansowania ryczałtowego? Jeśli nie, to szpitale będą obawiały się przyjmowania takich chorych w obawie przed przekroczeniem ryczałtu i wygenerowaniem potężnych strat finansowych, których nikt nie będzie chciał pokryć z budżetu państwa.
System sieci szpitali ma zacząć obowiązywać od 1 lipca 2017 roku, natomiast lista szpitali ma być znana w kwietniu 2017 roku. Czyli szpitale, które nie znajdą się w sieci szpitali będą miały 3 miesiące żeby przejść całą procedurę kontraktowania świadczeń z NFZ na obecnych zasadach. Jak wiadomo czasami zajmuje to 6 lub więcej miesięcy, więc nie wiem jak Minister Zdrowia wyobraża sobie przeprowadzenie tego procesu w 3 miesiące. Sieć Szpitali ma obowiązywać 4 lata, a przez ten okres nie będą możliwe żadne zmiany.
Istnieje też niebezpieczeństwo, że system sieci szpitali nie obejmie zakładów leczniczych, udzielających świadczeń szpitalnych wyłącznie w trybie hospitalizacji planowych oraz „jednego dnia”. Co jest finansowym absurdem, bo takie właśnie wyspecjalizowane placówki wykonywały wiele zabiegów odciążając duże szpitale wieloprofilowe, a ceny takich zabiegów były najniższe, bo ograniczano do minimum czas hospitalizacji pacjenta.
Pod względem prawnym pojawia się jeszcze jeden aspekt, a mianowicie kwalifikowanie szpitali do sieci szpitali będzie wyłączone z postępowania administracyjnego. Czyli szpital nie będzie mógł na drodze sądowej domagać się zmiany decyzji. Coraz więcej obszarów życia społecznego zostaje wyłączonych z ochrony prawnej i powoduje, że jesteśmy spychani coraz bardziej w sferę korupcji i niejasnych politycznych układów.
Dodatkowym obciążeniem dla szpitali będzie obowiązek prowadzenia opieki specjalistycznej w formie ambulatoryjnej, prawdopodobnie finansowanej również z tego samego ryczałtu, który zostanie szpitalowi przyznany na leczenie szpitalne. Szpitale będące w sieci będą też musiały zapewnić nocną i świąteczną opiekę medyczną, teraz sprawowaną przez odrębne poradnie.
Analiza tylko części zmian proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia powoduje, że rok 2017 będzie się jawił jako rok chaosu w służbie zdrowia. Forma zmian, niejasne kryteria, czas ich realizacji pozostają w konflikcie z istotą systemu ochrony zdrowia, który powinien być wolny od tego rodzaju wstrząsów i nieprzemyślanych reform. Wśród dyrektorów wielu placówek proponowane zmiany wywołują prawdziwy popłoch, ponieważ wielu z nich nie jest pewnych czy od 1 lipca 2017 ich szpital będzie w ogóle funkcjonował. Podział na Polskę A i B w aspekcie medycznym znowu zacznie funkcjonować. Polska A będą to duże miasta zabezpieczone medycznie przez sieć szpitali i Polska B, czyli małe miasteczka i wsie, które tego zabezpieczenia zostaną pozbawione. W wielu aspektach medycyny szybkość podjęcia działań ma kluczowe znaczenie dla ratowania ludzkiego życia. Już teraz w małych miejscowościach i wsiach dostęp do wysokospecjalistycznych świadczeń jest utrudniony, a proponowana reforma spowoduje nasilenie się tego problemu. Kwestia ryczałtu dla poszczególnych szpitali wyliczanego na podstawie ilości przyjęć pacjentów z roku 2016 też nie zmieni ilości pieniędzy, bo szpitale z większymi kontraktami dostaną wyższy ryczałt, a te z mniejszymi mniejszy, co utrwali problemy finansowe placówek z mniejszymi kontraktami na kolejne 4 lata funkcjonowania systemu. Patrząc całościowo, system ten ma za zadanie tylko jedno – ograniczyć ilość pacjentów w publicznej służbie zdrowia. Do takich wniosków można dojść patrząc na eliminację placówek prywatnych, czy próbę ograniczenia dostępu do leczenia szpitalnego w ogóle.
fot. Depositphotos
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU