Zmiana na stanowisku premiera, na którym Mateusz Morawiecki zastąpił Beatę Szydło, miała przede wszystkim na celu ugaszenie pożaru w relacjach zagranicznych z naszymi europejskimi partnerami, jak i z samą Unią Europejską. Kryzys ten został przez rządzących wywołany w dużej mierze na własną rękę. PiS robiąc najpierw skok na Trybunał Konstytucyjny, następnie na media publiczne, a ostatecznie na niezależność wymiaru sprawiedliwości, musiał się liczyć, że takie działania spotkają się ze zdecydowaną reakcją Brukseli.
To właśnie w celu poprawienia relacji i ratowania twarzy nastąpiła zmiana nie tylko na stanowisku premiera, ale i szefa dyplomacji, gdzie skompromitowanego Witolda Waszczykowskiego zastąpił szerzej nieznany Jacek Czaputowicz. Dziś już wiemy, że na niewiele się to zdało. Zmiana na szczytach polskiej władzy nie odwróciła Brukseli od faktu, że strona polska nie przestrzega zobowiązań, wynikających z prawa unijnego, które sama wzięła na siebie w traktacie akcesyjnym, jak i będąc członkiem wspólnoty.
Niektórzy komentatorzy twierdzą, że pozycja naszego kraju jest jeszcze słabsza, co jest nie lada osiągnięciem, oczywiście w znaczeniu negatywnym. Jako dowód wskazują oni na fiasko tzw. Białej Księgi Reformy Sądownictwa, za pomocą której nasz rząd podjął próbę przekonania Komisji Europejskiej do swoich racji. Co więcej mówi się, że zastosowanie wobec naszego kraju procedury praworządności, na mocy art. 7 traktatu i co za tym idzie potencjalnego nałożenia sankcji pozostaje niestety realną możliwością. Oznacza to ostateczną porażkę polityki naszego rządu, który nie chcąc iść z Unią na zwarcie będzie musiał pójść na daleko idące ustępstwa. Alternatywnie PiS może iść w zaparte, dążąc do Polexitu, na co wskazywać może coraz bardziej nachalna antyeuropejska propaganda mediów narodowych.
Dziś z kolei gruchnęła kolejna mało korzysta dla polskiej dyplomacji wiadomość. Mianowicie okazało się, że Brukseli odbyło się spotkanie tzw. Eurogrupy, czyli państwa należących do strefy Euro. W zasadzie żadna w tym nowość, gdyby nie fakt, że posiedzenie to po raz pierwszy odbyło się bez udziału Polski. Do sprawy postanowił odnieść się na Twitterze były szef MSZ Radosław Sikorski, który krótki i dobitnie podsumował działania dobrej zmiany w kwestii “poprawy pozycji” naszego kraju na arenie międzynarodowej.
Smaczku sytuacji dodaje, że udział w obradach zapewnił naszemu krajowi jakże znienawidzony przez dobrą zmianę Donald Tusk, w czasach, gdy był premierem, zaś wylecieliśmy z tej zacnej grupy za premierostwa Morawieckiego. Jak widać nasza dyplomacja znowu wstała z kolan i wyrżnęła głową o kant stołu…
Fot. P. Tracz / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU