Polityczny spór wokół uchwalenia budżetu państwa na 2017 rok raczej szybko nie ustanie. Mimo pozornego uspokojenia nastrojów i skierowania projektu ustawy budżetowej do podpisu przez Prezydenta Andrzeja Dudę, temat z pewnością będzie przedmiotem dziesiątek analiz, opinii oraz, co całkiem możliwe, orzeczeń sądów. Wątpliwości co do legalności planu dochodów i wydatków państwa mogą skutkować setkami procesów sądowych – z pewnością znajdą się tacy, którzy kwestię tę zechcą wykorzystać do zmniejszenia obciążenia fiskalnego, czy przykładowo wyższego oprocentowania obligacji skarbowych. Cała sfera wydatków państwa może być kwestionowana, to z kolei może być przyczyną kolejnych wydatków na odszkodowania lub rekompensaty z tytułu zmiany warunków umów z państwem. Kompletnie niezrozumiały jest upór, z jakim Prawo i Sprawiedliwość chce wprowadzić do obiegu prawnego ustawę, która powstała w tak kontrowersyjnych okolicznościach. No chyba, że w tym szaleństwie jest metoda. Nie od dziś wiadomo, że oszuści mają łatwiej niż legaliści.
Prezes Kaczyński chce nielegalnego budżetu, chce też, by opozycja za nielegalny go uważała. Póki co wygląda na to, że plan działa. Największa partia opozycyjna, Platforma Obywatelska, w sposób jasny i głośny komunikuje, że nie uzna legalności tak uchwalonego budżetu państwa na ten rok.
Nie można wykluczyć, że Jarosław Kaczyński zechce to wykorzystać w celu politycznego osłabienia największego rywala. Niedawno ujawniono, że sprytnym manewrem pozbawił finansowania partie Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina. Teraz pojawiła się okazja, by w pozostałe kluby także uderzyć kwestią finansowania, nawet jeśli nie faktycznie, to przynajmniej wizerunkowo. Jeśli bowiem Platforma Obywatelska uważa budżet za nielegalny, to jako pryncypialna w tych kwestiach, nie powinna domagać się z tego nielegalnego budżetu subwencji dla partii politycznych. Z pewnością zyska sojusznika w klubie Pawła Kukiza, który znany jest z wojowania z publiczną kasą dla partii – choć sam zwrot wydatków na kampanię z radością przyjął na fundacyjne konta. Miliony z pewnością zostaną “lepiej” wykorzystane – programów socjalnych nie brakuje.
O jakie kwoty chodzi? Przypomnijmy, że partie polityczne dostają niemal 60 milionów złotych rocznie. Nie są to być może pieniądze olbrzymie, ale nie od dziś wiadomo, że w nadchodzącym roku w budżecie bardzo uważnie będą przyglądać się każdej złotówce. Jeśli optymizm wicepremiera Morawieckiego zostanie negatywnie zweryfikowany, to finanse państwa pod koniec 2017 roku będą w dużych opałach. Także wtedy budżet, co do którego legalności są tak duże wątpliwości, może okazać się pomocny. Papiery dłużne się umorzy, wyemituje nowe, pieniądze dodrukuje. A jak ktoś zacznie podważać taką praktykę, to znów Prezes Kaczyński zaproponuje, by w rozwianiu wątpliwości pomógł Trybunał Konstytucyjny. I niech sobie legaliści radzą.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU