Mateusz Morawiecki w ostatnich tygodniach w skali swoich manipulacji zdaje się próbować zaginać wręcz rzeczywistość. Co rusz przedstawia brane z sufitu statystyki, rolnicy są mamieni owocami kreatywnej księgowości, a na koniec szef rządu decyduje się na dodatek fałszować historię. Nie są to metody nowe, ale dotychczas uchodzące raczej PiS bezkarnie. Tym razem zdaje się jednak, że premier mógł przekroczyć “czerwoną linię”, gdzie nie dało się dłużej ukrywać manipulacji wykorzystując słabą pamięć Polaków.
Słowa Mateusza Morawieckiego o tym, że “Ja sam negocjowałem przystąpienie do Unii Europejskiej 20 lat temu, i doskonale wiem, jak w Unii Europejskiej negocjuję się najlepsze transakcje” przelały bowiem czarę goryczy. Szef rządu mógł się bowiem boleśnie przekonać, że PiS wciąż nie jest tak silny, aby móc zupełnie zastępować fakty fikcyjną narracją. W sondażu dla rp.pl ponad połowa badanych (54 proc.) wskazała, że słowa Morawieckiego były nieuprawnione. Za megalomańską wizją premiera stanęło przy tym zaledwie 14% ankietowanych, co jest dramatycznie niskim wynikiem biorąc pod uwagę poparcie dla obozu władzy.
Morawiecki nie mógł liczyć na amnezję społeczna, ponieważ jego słowa szczególnie negatywnie zostały odebrane wśród osób powyżej 50 lat (62 proc.). Co jednak szczególnie istotne, z premierem kompletnie nie zgodzili się mieszkańcy wsi, gdzie aż 55% ankietowanych nie aprobuje pisania na nowo historii. W kontekście tego, że to właśnie wieś jest obecnie polem największej ofensywy wyborczej PiS, to powyższe dane dają do myślenia. Sztab PiS musi bowiem wyciągnąć wnioski z wpadki Mateusza Morawieckiego, inaczej narazi się nie tylko na śmieszność, ale także na o wiele bardziej politycznie śmiertelną utratę wiarygodności.
Mogłoby się wydawać, że za tak ordynarne manipulacje premier zostanie poddany także silnej presji politycznej, ponieważ podobne wybryki zdarzało się, że w historii świata kończyły się dymisjami. Jednak na to trudno liczyć przy polityce kadrowej PiS. Długoterminowo takie zagrania mogą utrudnić Morawieckiemu walkę z innymi liderami PiS o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Słowa takie jak te o negocjacjach akcesyjnych mogą bowiem wpędzić premiera w rolę “Petru prawicy”, polityka, którego ciągłe wpadki uczynią go z lidera sondaży – przedmiotem żartów. Historia pokazała, że rankingi poparcia i zaufania przy zbyt dużej arogancji potrafią szybko się odwrócić.
Źródło: rp.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU