– Okej, ale wtedy, że przynajmniej mogę wybrać sobie, jaki film będę robił. Teraz, jeśli nie jest się sojusznikiem władzy, nie można liczyć na żadne pieniądze, bo rozdawane są z klucza partyjnego – odparł Linda. Podał przykład „Smoleńska”, który ocenił jako „tak żałosny, że nawet nie chcę się nad nim znęcać”.
– Wyciągają z niebytu tych wszystkich miernych reżyserów i scenarzystów, którzy przez wieki ze słusznych względów nie istnieli w polskiej kinematografii. Żeby z filmu na polityczne zamówienie wyszło coś dobrego, nie wystarczy mieć słuszne poglądy, trzeba mieć talent – podsumował aktor i dodał, że nie zrobiłby filmu o polskiej polityce.
– To zbyt tandetne i oczywiste. Doszedłem do tego, że już nie chcę nawet o tym mówić, tak bardzo się tego wstydzę – skwitował Bogusław Linda.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU