Blisko 10 tysięcy kilometrów przejechał służbowy samochód świętokrzyskiego działacza PiS, Andrzeja Prusia. I to w zaledwie dwa miesiące.
Andrzej Pruś z PiS to przewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego, jest jedną z ważniejszych osób w lokalnych strukturach partii. Pełni funkcję sekretarza partii w regionie, jest zaufanym człowiekiem posła Krzysztofa Lipca, szefa PiS Świętokrzyskiem. Funkcję przewodniczącego sejmiku łączy ze stanowiskiem doradcy wojewody.
Kielecka „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że Pruś ochoczo korzysta ze służbowego auta. Według informacji gazety, jego samochód pokonał w ciągu 41 dni aż 9,4 tysiąca kilometrów. Kluczowy dla sprawy jest fakt, iż przewodniczący mieszka w Starachowicach, auto podwozi go więc do Kielc i z powrotem – to ok. 50 km w jedną stronę.
Potwierdza to rzeczniczka marszałka województwa świętokrzyskiego, Agnieszka Kołacz-Sarnowska.
– Pan przewodniczący Andrzej Pruś korzysta w dni powszednie z auta służbowego na trasie Starachowice-Kielce-Starachowice, jak również podczas innych przejazdów w ramach wykonywania swoich obowiązków – poinformowała „Gazetę Wyborczą”. Andrzej Pruś nie skomentował sprawy.
Sytuacji dziwi się poprzedni przewodniczący świętokrzyskiego sejmiku, Arkadiusz Bąk z PSL. Zauważa, że stanowisko przewodniczącego nie jest zajęciem etatowym, zajmuje miesięcznie kilka dni, a Pruś korzystał przecież z samochodu 20 dni w miesiącu.
– Albo 15 przewodniczących sejmików z Polski i wszyscy poprzedni, w tym ja, jesteśmy leniami, albo ten gość jest taki zapracowany. Dla mnie ta historia to ewidentne nadużycie władzy i stanowiska – komentuje Bąk.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
