Wciąż nie wiadomo, czy do walczących w ukrainie rosyjskich wojsk dołączą posiłki z Białorusi. Gdyby ta decyzja należała do obywateli, nie doszłoby to tego. Tak wynika z sondażu think tanku Chatham House.
Ukraińskie służby od dłuższego czasu ostrzegają, że wkrótce do wojny mogą dołączyć wojska białoruskie. Podejrzewa się, że Rosja przygotuje prowokację, atak pod fałszywą flagą, by wciągnąć ten kraj do wojny. Obawy zwiększyły się, gdy z Ukrainy wyjechali wszyscy pracownicy białoruskiej ambasady.
– Oceniam teraz możliwość przystąpienia Białorusi do wojny na 60 proc. Jeszcze tydzień temu było to 40 proc. – powiedział szef ukraińskiego MSW Wadym Denysenko.
Alenksandr Łukaszenka wspiera Putina, wpuścił na terytorium Białorusi rosyjską armię, dzięki czemu agresor miał łatwiejszą drogę do Kijowa. Jednak obserwatorzy uważają, że białoruski dyktator boi się włączyć armii do walk, gdyż ma świadomość, że nie ma w tej kwestii poparcia w armii, tym bardziej w społeczeństwie. To mogłoby się zakończyć klapą – masowymi dezercjami na terytorium Ukrainy i protestami na Białorusi.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
