Wspomniana Polska 2050 z pewnością także ma twardy orzech do zgryzienia. Jest ugrupowaniem niemal bliźniaczo podobnym do PO – przynajmniej tak w mediach mówią politolodzy i dziennikarze. Posłowie tej formacji dwoją się i troją w wywiadach, że jest inaczej, ale fakty są takie, a nie inne: obie partie dzielą mniej więcej ten sam elektorat. Stąd budowanie wspólnych list wydaje się naturalne, ale tylko dla kogoś, kto nie znam mechanizmów rządzących polityką. W praktyce Szymon Hołownia ma się czego obawiać. Możliwe, że boi się podzielenia losu np. Nowoczesnej, która co prawda dzięki listom KO wprowadziła do Sejmu swoich posłów, ale politycznie nie ma już znaczenia. Została “zjedzona” przez PO.
O Lewicy już wspomnieliśmy. Tusk zarzucił konserwatywną kotwicę i może nawet nie chcieć budowania list z lewicowcami. Tym bardziej, że wśród nich są np. posłowie Razem, którzy neoliberałów uważają za diabłów wcielonych i coś gorszego od socjalnych pisowców.
Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest budowanie trzech list opozycyjnych: lewicowej, centrowej i Konfederacji. Zapewne tą pierwszą zbuduje Nowa Lewica. Drugą: KO (czyli PO, Nowoczesna, Zieloni i Inicjatywa Polska), Polska 2050 i PSL. Pytanie brzmi jednak, czy to wystarczy do pokonania PiS-u, który może wzmocnić się przez obecny kryzys migracyjny. Ten ostatni może etapami trwać zaś miesiącami.
Źródło: NaTemat
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU