– [Rządzący] mają jeszcze przykład z Turcji, gdzie dokument ten [konwencja stambulska red.] został wypowiedziany. Kilka lat temu miałabym, poważne wątpliwości, ale po tym, co zrobili z prawami kobiet po październikowym wyroku w sprawie prawa aborcyjnego myślę, że w tej sprawie nie mają już żadnych zahamowań. To jest prawdziwa walka z kobietami o ich prawa i w tym celu są gotowi wypowiedzieć konwencję stambulską – z przewodniczącą Inicjatywy Polskiej i posłanką Koalicji Obywatelskiej, Barbarą Nowacką o prawach kobiet rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Przed świętami Sejm skierował projekt Ordo Iuris „Tak dla rodziny, nie dla gender” do dalszych prac w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Dlaczego właśnie teraz znów Zjednoczona Prawica decyduje się na otwarcie nowego frontu walki z kobietami?
Barbara Nowacka: Decydują się, ponieważ uważają, że jest to dla nich doskonałe paliwo polityczne. Po za tym mają olbrzymią pogardę dla kobiet i ich praw. Jest to spoiwo koalicji rządzącej. Solidarna Polska popierała od początku ten projekt, który był projektem obywatelskim. Natomiast pozostałe ugrupowania wchodzące w skład Zjednoczonej Prawicy, zdecydowały się na wysłanie tego szkodliwego projektu do komisji.
Projekt Ordo Iuris zakłada wypowiedzenie konwencji stambulskiej. Czy Pani zdaniem PiS faktycznie ma zamiar wypowiedzieć konwencję antyprzemocową czy jest to ruch pozorny i projekt utknie w komisji?
Pytanie o wypowiedzenie konwencji stambulskiej jest też w trybunale Julii Przyłębskiej, a więc uważam, że PiS zmierza do wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej. Oprócz tego mają jeszcze przykład z Turcji, gdzie dokument ten został wypowiedziany. Kilka lat temu miałabym, poważne wątpliwości, ale po tym, co zrobili z prawami kobiet po październikowym wyroku w sprawie prawa aborcyjnego myślę, że w tej sprawie nie mają już żadnych zahamowań. To jest prawdziwa walka z kobietami o ich prawa i w tym celu są gotowi wypowiedzieć konwencję stambulską.
Jakie byłyby realne konsekwencje dla polskich kobiet wypowiedzenia tej konwencji? A jakie konsekwencje tego kroku poniósłby rząd na arenie międzynarodowej?
Po pierwsze konsekwencje dla kobiet będą na poziomie symbolu. Natomiast na arenie międzynarodowej Polska będzie miała opinię kraju, który nie przeciwdziała przemocy wobec kobiet. To będzie też oznaczało odejście od wspierania działań, które przeciwdziałają przemocy wobec kobiet. Kilka lat temu – w 2017 roku, pojawił się projekt, który mówił, że pierwsze pobicie nie będzie traktowane jako przemoc domowa. Konwencja nie dopuszcza do tego rodzaju przepisów, gdyż każdą przemoc traktuje jako przemoc, a nie rzecz, która się nie wydarzyła. To jest realne zagrożenie, że za chwilę będzie jeszcze mniej miejsc, które udzielają pomocy ofiarą przemocy, a oprócz tego będzie jeszcze mniej działań, dotyczących szkoleń policji, sędziów czy też uwrażliwiające społeczności lokalne na przemoc wobec kobiet, to do tego pojawią się barbarzyńskie przepisy na wzór putinowskiej Rosji. To jest olbrzymi regres, gdyż nikt nie będzie kontrolował nowych przepisów, tak jak to ma miejsce w przypadku konwencji stambulskiej.
Jeżeli PiS przekroczy kolejną granicę tak jak miało to miejsce w przypadku październikowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, to jaka będzie sytuacja kobiet w Polsce? Co jeszcze można im odebrać?
Tu już jest zarysowana kampania, chociażby dotycząca rozwodów i prawdopodobnie będą próby ograniczenia możliwości rozwodu, czyli znowu ofiary przemocy nie będą miały możliwości ucieczki przed swoim oprawcą. Przypomnę, że w czasie poprzednich rządów PiS w latach 2005 – 2007 sprawy rozwodowe stały się znacznie trudniejsze, gdyż tymi sprawami zajmowały się sądy okręgowe.
Kolejną sprawą jest to, co dzieje się wokół praw dzieci czy praw zwierząt. Należy powiedzieć, że są to kolejne fronty walki PiS, gdyż minister edukacji mówi, że zwierzęta nie mają praw, a rzecznik praw dziecka w mediach społecznościowych udostępnia hańbiącą wypowiedź, profesor Pawłowicz. To pokazuje, że PiS chce zdjąć prawną ochronę na dziećmi i naszymi mniejszymi braćmi.
Po za tym coraz bardziej widać, że rządzący odchodzą od praw człowieka i to pokazują jak w pigułce ostatnie manifestacje Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i interwencje policji, która coraz bardziej jest upolityczniona. Niestety ta tendencja będzie się utrzymywała.
Czy Pani zdaniem w tej sprawie, można się spodziewać jakieś interwencji ze strony instytucji europejskich lub dyplomacji Stanów Zjednoczonych?
Mam nadzieję, że państwa zarówno Europy jak i świata staną po stronie praw kobiet w Polsce. Tak jak widziałam głosy dyplomatów, dotyczące ochrony praw osób LGBT+, co było bardzo ważne. Pytanie – jak wiele mogą inne państwa zrobić w sytuacji, gdy prawa człowieka w Polsce są coraz bardziej łamane?
Moim zdaniem kluczowy będzie głos nowej administracji Stanów Zjednoczonych, która opowiada się za równością i różnorodnością. Na pewno będą naciskali na polski rząd w celu stosowania standardów, obowiązujących w innych państwach zachodnich. Mówię to z dużym smutkiem, gdyż chciałabym, żeby Polska była państwem, gdzie te prawa są przestrzegane, a inne państwa nie musiały nas upominać w kwestii wartości jakie obowiązują w cywilizowanym świecie. Tym bardziej, że sami podpisywaliśmy się pod wieloma dokumentami o charakterze międzynarodowym, między innymi konwencją stambulską.
Czy sądzi Pani, że nowy front walki z kobietami jest otwierany tylko po to, żeby rząd mógł zasłonić swoją nieudolność w radzeniu sobie z pandemią, a demonstracje w obronie praw kobiet stałyby się idealnym parawanem?
Rządzący walczyli z kobietami jeszcze przed pandemią i to jest ich element tworzenia nowego modelu świata w którym prawa człowieka czy wolności osobiste nie obowiązują. To dążenia do autorytaryzmu.
Fakt używają pandemii, po to, żeby przykryć drastyczne ograniczenia praw człowieka. Przecież wyrok tzw. Trybunału Konstytucyjnego zapadł w czasie trwania II fali pandemii, a więc na pewno wiedzieli, że będzie jakaś reakcja społeczeństwa na to orzeczenie, tylko jej nie docenili. Wprowadzając kolejne zmiany w prawie nie chcą zasłonić swoich nieudolnych działań w walce z pandemią, tylko ją wykorzystać, żeby całkowicie domknąć system.
Czy jest możliwe, że kolejnym krokiem rządzących stanie się rozprawa z organizacjami pozarządowymi, które wspierają kobiety? Czy grozi im, oprócz odcięcia funduszy, ewentualna delegalizacja?
To też się dzieje. Przecież odcinanie od funduszy dla organizacji, które pomagają kobietom, które są ofiarami przemocy ma miejsce od pierwszych dni, kiedy PiS doszedł do władzy. Centrum Praw Kobiet, czyli najprężniej działająca organizacja ponosi konsekwencje tego, że staje po stronie kobiet. Są to też konsekwencje finansowe. Brak finansowania dla Niebieskiej Linii, czyli organizacji, gdzie kobiety mogły dzwonić w celu uzyskania pomocy. Prześladowanie organizacji, które działają na rzecz kobiet. Zjednoczona Prawica czerpie z wzorów węgierskich, gdzie organizacje pozarządowe są marginalizowane czy delegalizowane.
Oprócz tego, można pójść krok dalej – mianowicie wzorce tureckie czy białoruskie, gdzie aktywiści są prześladowani. Owszem nie jesteśmy jeszcze na tym etapie, ale się do niego zbliżamy. Bez wątpienia jesteśmy w modelu węgierskim, gdzie odcina się finansowanie dla organizacji pozarządowych czy też się je delegalizuje. Natomiast jedyną organizacją pozarządową, która ma pełne wsparcie państwa to organizacje kościoła rzymskokatolickiego, a szczególnie te, które prowadzi ojciec Tadeusz Rydzyk.
Czy sądzi Pani, że Kaczyńskiemu uda się wprowadzić model turecki w Polsce?
Mamy bardzo silne społeczeństwo obywatelskie i mam nadzieję, że to się nie wydarzy. Natomiast to, że marzeniem rządzących są standardy antydemokratyczne mogę powiedzieć jedno, że nie mam co do tego złudzeń.
Czy Pani zdaniem walka Zjednoczonej Prawicy z społeczeństwem obywatelskim i wykorzystywanie pandemii przez obóz rządzący, mogą osłabić społeczeństwo obywatelskie?
Oczywiście, że PiS walczy z społeczeństwem obywatelskim, ale to co należy powiedzieć, to paradoksalnie je wzmacnia, gdyż takich protestów w obronie praw kobiet w Polsce nie było nigdy. W wielu innych sprawach również.
Polacy mają duże doświadczenie w walce z antydemokratycznym reżimem i mam wrażenie, że im gorzej działają rządzący, tym lepiej buduje się społeczeństwo obywatelskie. Karol Modzelewski powiedział mi kiedyś, że jak napisał list do partii z Jackiem Kuroniem to wiedział, że pójdzie do więzienia i wówczas nie wierzył, że dożyje końca komuny. My mamy znacznie łatwiej, o koniec PiS-u zobaczymy już niedługo, a to wymaga od nas mobilizacji, walki, waleczności i wiary w to, że będzie lepiej.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU