Na tydzień przed Amerykanami swoje nagrody filmowe przyznali Brytyjczycy. Listę laureatów trudno uznać za niespodziankę. Zaskoczeniem nie będzie, jeśli wyniki tegorocznych nagród BAFTA powtórzą się podczas oscarowej gali.
W niedzielę w Londynie Brytyjska Akademia Sztuk Filmowych i Telewizyjnych przyznała swoje nagrody po raz 73. Faworytami rozdania był „Joker” Todda Philipsa, który otrzymał 11 nominacji, „Pewnego razu w Hollywood” Quentina Tarantino z 10 szansami na Złotą Maskę oraz nominowany w 9 kategoriach „1917” Sama Mendesa. I to właśnie wojenne widowisko, triumfator Złotych Globów, był zwycięzcą tegorocznej gali. Film zdobył aż 7 nagród, „Jokerowi” przypadły 3, a „Pewnego razu…” – jedna.
„1917”, efektownie nakręcona historia dwóch angielskich żołnierzy, którzy mają do wykonania ważną i niebezpieczną misję na samej linii frontu, uznano najlepszym filmem roku, a co za tym idzie – także najlepszym filmem brytyjskim. Sam Mendes zdobył nagrodę za reżyserię, a Roger Deakins – za fantastyczne zdjęcia (film sprawia wrażenie nagranego jednym ujęciem). Dodatkowo doceniono scenografię, efekty specjalne i dźwięk. Tylko dwie nominacje nie zostały zamienione na nagrody. Za charakteryzację i fryzury uhonorowano „Gorący temat”, a za muzykę – „Jokera”.
Ścieżka dźwiękowa autorstwa Hildur Guðnadóttir jest perfekcyjnie niepokojąca, i choć nic nie można zarzucić muzyce Thomasa Newmana w „1917”, BAFTA „Jokerowi” się należała. Kolejną nagrodę za swoją rolę życia otrzymał Joaquin Phoenix, film Philipsa doceniono także za casting – to nowa, ciekawa kategoria, której brakuje na rozdaniu Oscarów. Nominowano w niej także „Dwóch papieży”, „Historię małżeńską”, „Pewnego razu w Hollywood” i „The personal history of David Copperfield”.
Jeśli chodzi o pozostałe aktorskie nagrody, obyło się bez niespodzianek. Laureatami zostali Renee Zellweger za rolę Judy Garland oraz Laura Dern (prawniczka rozwodowa w „Historii małżeńskiej”) oraz Brad Pitt („Pewnego razu w Hollywood” – to jedyna nagroda dla filmu Quentina Tarantino).
Do nagrody BAFTA nie nominowano w tym roku polskiego filmu (rok temu z „Romą” Alfonso Cuarona rywalizowała „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego). Najlepszym filmem nieanglojęzycznym został oczywiście południowokoreański „Parasite”, który zgarnął też nagrodę za najlepszy scenariusz oryginalny. Złotą Maskę za tekst adaptowany otrzymał Taika Waititi („Jojo Rabbit”).
Czy za tydzień, podczas gali rozdania Oscarów, wyniki będą podobne? Teoretycznie to bardzo prawdopodobne. W praktyce jednak – zdobywca nagrody BAFTA za najlepszy film nie wygrał Oscara od 2014 roku, gdy „Zniewolony” Steve’a McQueena zdobył swoistego filmowego Wielkiego Szlema – Złotego Globa, BAFTĘ i Oscara. Teraz ten wynik może powtórzyć. Ostatnie lata nie są jednak dla filmu Sama Mendesa dobrą wróżbą. Gdy w Londynie triumfowały „Roma”, „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”, „La La Land”, „Zjawa” i „Boyhood” – w Los Angeles ich twórcy musieli obejść się smakiem.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU