Konflikt w Zjednoczonej Prawicy nadal się tli. Jak twierdzi „Super Express”, kilku ludzi Ziobry odmówiło funkcji ministra w kancelarii premiera. Nie chcą bowiem pracować z Morawieckim.
Tylko nie z Morawieckim!
Chodzi o to, że Solidarna Polska w ramach nowej umowy koalicyjnej z PiS może obsadzić m.in. funkcję ministra bez teki w kancelarii premiera. Nikt jednak nie chciał podjąć się tego zadania!
– Kolejni kandydaci, czyli Michał Woś, Marcin Warchoł, Sebastian Kaleta czy Marcin Romanowski odmawiali pracy w kancelarii premiera. Woleli zostać i pracować ze Zbyszkiem Ziobrą w resorcie sprawiedliwości, niż podlegać Morawieckiemu, z którym przecież lider Solidarnej Polski jest w ostrym konflikcie. Powiem krótko: nikt z nas „wisieć” pod Morawieckim nie chciał – wspomina se.pl jeden z ludzi Ziobry. Ostatecznie – ale ponoć z oporami – na pracę w KPRM zgodził się Michał Wójcik.
– On też nie rwał się do pracy z premierem, ale niestety na kogoś paść musiało – twierdzi polityk SP, który rozmawiał z se.pl.
– Jeśli na szczytach Zjednoczonej Prawicy dominuje uczucie niechęci na pograniczu nienawiści, to perspektywy przed tego typu formacją są raczej nieciekawe. Niechęć ziobrystów do pracy z premierem pokazuje, jak dalece zaszedł konflikt między Morawieckim a Ziobrą – to z kolei słowa prof. Kazimierza Kika, politologa, którego cytuje se.pl.
Konflikt tli się nadal?
Powyższe pokazuje, że to nie koniec wojny w koalicji. Nieufność w obozie będzie utrudniała rządzenie, a ostatecznie może nawet rozsadzić obóz Zjednoczonej Prawicy. Jeśli ktoś liczył, że nowa umowa koalicyjna to koniec wojny domowej, przeliczył się. Ani to, ani sukces Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich nie zagwarantują spokojnych trzech lat rządów PiS.
Źródło: se.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU