Oprócz działań prokurator, która mnie oskarżyła, świadczą również wypowiedzi ministra Błaszczaka, który w wywiadzie już następnego dnia powiedział, że nieprawdą jest, że w Radomiu nie było policji, policja była tylko w niewystarczającej ilości. Jest to kłamstwo, gdyż pierwsi policjanci pojawili się ok. 20 minut po zajściach. Potem jeszcze wypowiedzi wicemarszałek Beaty Mazurek, że „Nie pochwala takich zachowań, ale w pełni rozumie” i Bartosza Kownackiego o strategii policji, który twierdził, że w sytuacjach konfliktowych funkcjonariusze, żeby nie podgrzewać nastrojów się chowają. Co jest bzdurą. To pokazuje, że był to proces polityczny. – Z Andrzejem Majdanem, działaczem KOD-u, dziennikarzem obywatelskim i redaktorem telewizji internetowej Video-Kod o procesie radomskim i obecnej sytuacji w Polsce rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Trzy lata trwała sprawa, w której został Pan oskarżony o udział w bójce z narodowcami. Dlaczego tak długo, jeżeli dowody wskazywały jasno, że to Pan został zaatakowany w czasie tego zgromadzenia?
Andrzej Majdan: W mojej ocenie na długość tego postępowania miała wpływ prokuratura i współoskarżeni. Prokuratura w akcie oskarżenia zgłosiła 40 świadków, a kiedy wydawało się, że proces dobiega do końca, wówczas oskarżeni zgłaszali kolejnych świadków. Gdyby sąd z jakiś względów nie uwzględnił wniosków oskarżonych o przesłuchanie kolejnych osób, byłaby podstawa do apelacji. Natomiast wiemy, jak odbywają się przesłuchania na sali rozpraw, należy ustalić dogodny termin dla świadka, a więc sprawa się ciągnęła. Do tego doszła również epidemia i ograniczenia z nią związane i w ten sposób wyszły prawie trzy lata procesu.
Jak doszło do tego, że znalazł się Pan na ławie oskarżonych? Dlaczego prokuratura zdecydowała się Pana oskarżyć i to w świetle dowodów, które świadczyły na Pana korzyść?
Ocena dowodów należy do Sądu, a ten przed przeprowadzeniem postępowania dowodowego nie może tego stwierdzić. Tutaj wszystkiemu winna jest prokuratura, w której postępowania nie prowadziła jedna osoba. Pierwsza prokurator zachorowała, druga nie chciała prowadzić tej sprawy i została zdegradowana przez przełożonych. Natomiast trzecia, biorąc pod uwagę jej działania z perspektywy czasu, realizowała polecenia swoich przełożonych, które miały na celu oskarżenia KOD-owca i pokazania, że nie tylko nacjonaliści są zła stroną, a ich działania wynikają z prowokacji przez działaczy KOD-u i innych ludzi.
Na kanale Video-Kod opisywał Pan przebieg rozpraw. Z innych doniesień medialnych można wywnioskować, że prokurator, która Pana oskarżyła sympatyzuje z środowiskami nacjonalistycznymi. Czy był to zatem proces polityczny?
Tak. Co więcej mogę powiedzieć, dlaczego się z tym zgadzam. Otóż jeszcze kiedy byłem świadkiem, prokuratura zadawała mi pytania i jest to w protokołach sprawy. Po pierwsze, o moje poglądy polityczne, przynależność do partii, ewentualne związki z Platformą Obywatelską, a nawet o to, czy biorę udział w miesięcznicach czy kontr-miesięcznicach smoleńskich. Na te pytania odpowiadałem zgodnie z prawdą, chociaż mogłem wprost powiedzieć, co one mają wspólnego z prowadzonym postępowaniem. Jestem bezpartyjny, a moje sympatie polityczne nie mają tu nic do rzeczy, a najważniejsza jest dla mnie zasada popularyzowana przez profesora Władysława Bartoszewskiego, a więc „warto być przyzwoitym”. Każdy człowiek ma prawo do swoich poglądów, a przyzwoitość jest najważniejsza i w tym tonie odpowiadałem na pytania prokuratury. Pewnie dlatego też druga prokurator, która mnie przesłuchiwała, nie dała się złamać i straciła pracę, a w jej miejsce znalazła się osoba, która zdecydowała się jednak wnieść oskarżenie mnie.
Zresztą oprócz działań prokurator, która mnie oskarżyła, dowodzą tego również wypowiedzi ministra Błaszczaka, który w wywiadzie już następnego dnia powiedział, że nieprawdą jest, że w Radomiu nie było policji; policja była, tylko w niewystarczającej ilości. Jest to kłamstwo, gdyż pierwsi policjanci pojawili się ok 20 min po zajściach. Potem jeszcze wypowiedzi wicemarszałek Beaty Mazurek, że „Nie pochwala takich zachowań, ale w pełni rozumie” i Bartosza Kownackiego o strategii policji, który twierdził, że w sytuacjach konfliktowych funkcjonariusze, żeby nie podgrzewać nastrojów się chowają. Co jest bzdurą. To pokazuje, że był to proces polityczny.
Czy Pana zdaniem po podporządkowaniu funkcjonariuszy, sędziów i prokuratorów przez rządzących takich procesów politycznych będzie więcej?
Na pewno władza ma pokusę, żeby swoim oponentom politycznym takie procesy wytaczać. To dla rządzących jest olbrzymia pokusa, gdyż poprzez zniechęcanie i różnego rodzaju represję chcą zatrzymać powszechny protest niezadowolenia społecznego. Oczywiście manifestacji nie zatrzymają, ale mogą wywołać efekt mrożący, osłabiając chęć w uczestniczeniu w takich demonstracjach poprzez takie procesy.
Czy jako dziennikarz obywatelski sądzi Pan, że władza osiągnie swój cel i skutecznie zastraszy społeczeństwo?
Odpowiadając z własnej perspektywy na pewno nie. Natomiast bardzo często to pytanie zadaję ludziom, którzy biorą udział w demonstracjach, które transmituję dla Video-KOD i od młodych ludzi, którzy są wypuszczani z kotłów policyjnych, słyszę, że mimo szykan ze strony służb będą protestować dalej. Odpowiadając na Pana pytanie, myślę, że ta metoda będzie nieskuteczna i wzmocni nasz opór.
W ostatnich latach, a zwłaszcza miesiącach, policja i prokuratura bez trudu namierzają i oskarżają nastolatków. Za to sprawy przeciw narodowcom ciągną się całymi latami i w końcu zostają umarzane. Dlaczego Pana zdaniem rządzący popierają organizację neofaszystowskie?
Przyczyny mogą być dwie lub nawet więcej. Pierwsza to taka, że de facto rządzący myślą podobnie jak narodowcy, tylko tego nie pokazują wprost. Jestem przekonany, że oskarżająca mnie prokurator w wielu sprawach zgodziłaby się z narodowcami, którzy na mnie napadli i pokazała to w czasie mojego procesu. Mam tu na myśli jej wypowiedź w czasie wystąpienia stron, a mianowicie KOD to komuniści i nie mają prawa do demonstrowania w sprawie radomskiego czerwca, gdyż to oni gnębili wówczas robotników. Jest ona kuriozalna i pokazuje, że urzędnik państwowy de facto popiera narrację rządzących i środowisk neofaszystowskich. Urzędnik państwowy nie może mówić takich rzeczy, a jeżeli to robi, to znaczy, że tak myśli. Co jest przerażające, gdyż w momencie napadu środowisk o których rozmawiamy w Radomiu, oskarżeni przyjęli podobną linię obrony. Natomiast drugi powód jest bardziej prozaiczny i czysto polityczny, mianowicie walka o elektorat. To znaczy PiS jeżeli chce rządzić musi poszerzać swój elektorat i uniemożliwiać, żeby na prawej stronie nie urosła mu silna i atrakcyjna konkurencja.
Niektóre środowiska polityczne mówią o stworzeniu na nowo wspólnoty. Czy jest to możliwe?
Szczerze powiedziawszy nie wiem, czy jest to możliwe, ale z drugiej strony nie widzę innej drogi dla Polski. Kiedyś byliśmy państwem różnych wyznań czy światopoglądów. Bardzo długo elementem, który łączył Polaków, był Kościół, ale przyszedł moment, kiedy Kościół opowiedział się po konkretnej stronie sporu politycznego i sprzeniewierzył się swojej misji. Wziąwszy to pod uwagę nie sądzę, żeby elementem łączącym polskie społeczeństwo był Kościół. Natomiast co może nas połączyć? Boję się odpowiadać na to pytanie, gdyż w momentach kryzysu był to zawsze wróg zewnętrzny. Być może to nas połączy, bo wątpię, żeby była to wspólna praca u podstaw na rzecz Polski.
Czy rzeczywiście nie ma żadnego elementu wspólnego, który łączyłby polskie społeczeństwo w czasie pokoju?
Takim elementem spajającym może być charyzmatyczna osoba. Kiedyś był to papież Jan Paweł II. Niestety coraz częściej słyszymy o nowych faktach, które pojawiają się wokół jego osoby i tym, że miał ukrywać skandale pedofilskie w kościele. Jak widać, ten element wspólny się rozsypuje. Był też Lech Wałęsa, ale w wyniku działań polityków Zjednoczonej Prawicy, którzy go skutecznie oczernili, został przez pewną część Polski znienawidzony, a jego autorytet został podważony. Były jeszcze inne osoby, które łączyły polskie społeczeństwo, ale ze strachu przed nimi również ich autorytet został zniszczony. Czy w przyszłości pojawi się taka osoba? Chciałbym, żeby pojawił się jakiś lider, a może liderka, ale jak do tej pory kandydaci są deprecjonowani od samego początku.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU