Sejm głosami Prawa i Sprawiedliwości przyjął wczoraj nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. W ten sposób partia rządząca wykonała milowy krok w kierunku konsolidacji pełni władzy w swoich rękach, zrywając de facto z konstytucyjną zasadą trójpodziału władzy. W ramach przyjętych zmian kadencja obecnych piętnastu członków KRS zostaje wygaszona, zaś ich następców wybierze Sejm, czyli de facto PiS.
Abstrahując od tego, że przyjęte wczoraj rozwiązania są skrajnie niedemokratyczne, niekonstytucyjne, łamiące podstawowe zasady państwa prawa, w tym zasadę trójpodziału władzy, warto zauważyć, że sprawa ma drugie dno. Mowa o pozornie niegroźnie wyglądającym zapisie, który znalazł się w projekcie nowelizacji ustawy o KRS, w myśl którego kadencja obecnych członków rady wygasa z dniem wejścia ustawy w życie. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wszystko jest w porządku, wszakże często w ramach przepisów wprowadzających nowe akty prawne dokonuje się jednoczesnego wygaszenia dotychczasowej kadencji członków danego organu. W powyższym przypadku jest jednak pewien istotny haczyk. Mianowicie kadencja członków KRS została uregulowana w Konstytucji.
Sprawą na etapie ogłoszenia projektu zainteresował się prezydent Andrzej Duda, zgłaszając swoje wątpliwości co do konstytucyjności powyższego zapisu. Głowa państwa zrobiła to nie przypadkiem. Sprawa wygaszenia kadencji członków KRS w drodze zwykłej ustawy tworzy dla Dudy bardzo groźny precedens. Tak się dziwnie składa, że istnieją inne organy, które mają swoje umocowanie w konstytucji, a których kadencja mogłaby w przyszłości zostać skrócona na podobnej zasadzie jak członków Rady. Sprawa dotyczy prezesa NIK, Rzecznika Praw Obywatelskich a nawet Prezydenta.
Dlatego też Andrzej Duda, podpisując przyjętą przez Sejm nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, sam otwiera drogę do tego, by jego kadencja została skrócona w drodze zwykłej ustawy, czyli w sposób ewidentnie niezgodny z zapisami konsytuacji. Prezydent zdaje sobie również sprawę, że skierowanie sprawy do Trybunału Konstytucyjnego celem zbadania zgodności zapisów nowelizacji z ustawą zasadniczą mija się z celem. Trybunał został przecież całkowicie podporządkowany woli partii rządzącej, a sam prezydent grał w tym cyrku kluczową rolę.
Dlatego przed prezydentem ważna decyzja. Duda może i powinien zawetować nowelizację stawy o KRS, nie dlatego, że doznał nagłego objawienia i zdecydował się zostać strażnikiem wartości konstytucyjnych i demokratycznych, ale dlatego, że chodzi o jego własny tyłek. Głowa państwa sygnalizowała zresztą zawczasu, że nie ma problemu ze zmianą samej ustawy i wprowadzeniem nowego reżimu wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa, chodzi jedynie o zapis wygaszający kadencję jej członków. Skoro Duda nie może zakwestionować tylko tego jednej zapisu w drodze skierowania zapytania do TK, pozostaje mu ustawę zawetować lub podpisać i liczyć, że Jarosław Kaczyński nie postanowi wykorzystać tego precedensu przeciwko niemu. To, że prezes nie uczyni z tej sytuacji narzędzia nacisku na głowę państwa jest równie prawdopodobne jak to, że Adrian wejdzie w końcu do gabinetu Kaczyńskiego w serialu “Ucho Prezesa”…
fot. Shutterstock/Drop of Light
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU