Wczoraj w nocy prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która przekazuje 2 miliardy złotych na media publiczne zamiast, jak to proponowała opozycja, przeznaczyć je na onkologię. W ten sposób, biorąc pod uwagę dotychczasowy słaby przebieg kampanii i słynny gest posłanki Lichockiej, który zapewne będzie już zawsze kojarzony z tą ustawą, Andrzej Duda, podpisując tę ustawę symbolicznie nie tyle przegrał majowe wybory, co wręcz oddał je walkowerem.
Po pierwsze, programy informacyjne w TVP, mimo że odnotowują pewne wzrosty oglądalności i mają największy zasięg terytorialny, nadal nie są w stanie zdobyć pozycji lidera. Ponadto „informacja” podawana w TVP jest sformatowana pod typowego wyborcę Zjednoczonej Prawicy, a zatem ma znikome szanse, by przekonać elektorat centrowy, nie mówiąc już o lewicowym. Wynika to z danych Nielsen Audience Measurement za rok 2019, opracowanych przez portal Wirtualnemedia.pl. Według tych badań na czele stawki znajdują się TVN oraz Polsat i biorąc pod uwagę pierwsze miesiące 2020, jest to stała tendencja. Można więc założyć, że mimo dosypania 2 miliardów na propagandę w mediach publicznych, niekoniecznie poprawi to wynik wyborczy Andrzeja Dudy.
Po drugie – żelazny elektorat PiS-u, który liczy około 25 – 30% wyborców, może okazać się za mały, by wygrać wybory prezydenckie. Jednocześnie jest mało prawdopodobne, by obóz władzy pozyskał w krótkim czasie nowych wyborców, którzy poparliby reelekcję obecnego, mocno upartyjnionego prezydenta.
Po trzecie – efekt transakcji – głowa prezesa TVP w zamian za 2 miliardy dofinansowania – może być wybiorczo żaden. Odwołanie Jacka Kurskiego niewiele zmieni w przekazie TVP, bo pozostaną tam nadal ci sami pracownicy, którzy dotychczas konsekwentnie prowadzili kampanie przeciw wszystkim „wrogom” PiS-u i propagowali „sukcesy” obozu rządzącego.
Po czwarte – podpisanie rekompensaty dla TVP może zadziałać odwrotnie do celu zamierzonego przez PiS. Zalanie społeczeństwa w mediach publicznych jedynym i słusznym przekazem o znakomitych zaletach Andrzeja Dudy, które nawet prezes Kaczyński dziwnym trafem sprowadził do faktu posiadania żony i córki, może odbić się rykoszetem i w rezultacie być przeciw-skuteczne. Nie można bowiem zapomnieć, że istnieją jeszcze inne media o charakterze informacyjnym, a także media społeczne, które mogą spowodować ogromną mobilizację niezdecydowanych oraz tych, którzy do tej pory nie chodzili na wybory.
Ponadto tarcia w obozie władzy, których ofiarą ostatnio padł właśnie Jacek Kurski oraz najwyraźniej brak pomysłu na kampanię wyborczą Andrzeja Dudy i stosowanie zgranych chwytów, zapewne nie poprawią wyniku wyborczego, nawet jeśli schowa się kilku kontrowersyjnych polityków Zjednoczonej Prawicy do szafy. Tym razem ewentualne zwycięstwo PiS-owi nie przyjdzie tak łatwo i na pewno nie będzie tak spektakularne jak pięć lat temu.
No i jeszcze jedna wyborcza niewiadoma, która kilka dni temu „włączyła się do gry”, czyli koronawirus. Ewentualna epidemia, jej przebieg, zasięg i mniej lub bardziej sprawna reakcja rządu na kryzysową sytuację, a także możliwość przełożenia terminu wyborów odbiją się najpewniej na wyniku wyścigu po fotel prezydencki.
Biorąc pod uwagę te czynniki, można dojść do wniosku, że podpisanie ustawy o rekompensacie dla mediów publicznych w perspektywie wyborczej niekoniecznie musi pomóc w kampanii Andrzeja Dudy.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU