Dzisiaj w Super Expressie ukazał się specjalny wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą. Nie jest on absolutnie czymś wartym streszczania, rozmówca zdążył już się przedstawić jako osoba niewiarygodna, istnieje jednak jeden wątek, który słusznie bulwersuje – referendum w sprawie relokacji uchodźców.
Rozmówcy skupili się wokół tematu referendum konstytucyjnego planowanego przez prezydenta na datę wyborów samorządowych w 2018 r, a dokładnie 11 listopada. Jak określił Andrzej Duda, “to dobra data, bo ma wymiar symboliczny. Referendum to także święto, wielkie święto demokracji”. To święto nie nasuwa mi skojarzeń z demokracją, być może prezydent kojarzy ten dzień z długo wyczekiwaną wolnością – tu, być może, od konstytucji “elit”? W referendum miałoby paść kilkanaście pytań o przyszłość ustroju Polski. Nie można na ich temat dywagować, bo po prostu ich jeszcze nie znamy. Czymkolwiek by nie były czy pułapką, czy rzeczywiście konstruktywną dyskusją na poważny temat, faktem jest, że Andrzej Duda swoją, rzekomo, autonomiczną propozycją zasiał zamęt i narzucił temat zastępczy na następujące wybory.
Jakości debaty w wyborach samorządowych nie pomaga ich organizowanie w jeden dzień w skali kraju. Inaczej się w tej chwili, oczywiście, nie da. O patologiach z tym związanych przypominają kandydatury na prezydentów miast z nadania PiS. Populistyczne kampanie – klony w miastach o zupełnie różnych problemach zmobilizowały spluralizowanych niepisowskich wyborców do głosowania na “mniejsze zło”. Jeśli dojdzie do zapowiadanego referendum, możemy być pewni, że na rzeczową kampanię nie możemy liczyć.
Skoro przy okazji wyborów samorządowych można zadać kilkanaście dodatkowych, trudnych pytań o kwestie ustrojowe, dlaczego nie dodać do nich kwestii nazwanej przez prezydenta “kwestią bezpieczeństwa i przyszłości Polski”? Tak! Andrzej Duda pytanie o bezpieczeństwo Polski ma zamiar zadać za dwa (!) lata. Pytanie referendalne o zgodę na relokację uchodźców postulowane przez Pawła Kukiza i jego ruch zostanie zadane dopiero przy okazji kolejnych wyborów parlamentarnych. Jest to przyznanie się Dudy do ubóstwa programowego partii Prawa i Sprawiedliwości. Farsą jest instrumentalnie podgrzewać wygodny dla PiS temat, gdy codziennie rozgrywa się niejasny dramat z wojną i emigracją w tle, a od jutra rozpoczyna się unijna procedura prawna wobec polskiej odmowy przyjęcia kwoty uchodźców. Skąd założenie, że Polacy są nastawieni negatywnie wobec relokacji? Czyżby odbyło się już wstępne referendum?
Po co więc w takim razie nam parlamentarne przedstawicielstwo? Patrząc na wydatki obecnej władzy, na pensje, nagrody czy rozbijane limuzyny nie przychylam się do stwierdzenia, że z oszczędności. Z oszczędności czasu? Dlaczego więc nie rządzi jeden najwyższy przedstawiciel? Tu rozchodzi się o odpowiedzialność… Władza ma czuć oddech wyborców i organów kontrolnych na swoich plecach, wiedzieć, że swoim nazwiskiem sygnuje nawet najgłupsze partyjne pomysły. Bo nie łudzę się, że naród wybrany znad Wisły w swojej masie jest w stanie zagłosować odpowiedzialnie. Czy byłoby możliwe kiedykolwiek podniesienie wieku emerytalnego?
Referendalny plan Dudy może się powieść. Zdominuje kampanie wyborcze wokół gorących, w emocjonalny sposób przedstawionych kwestii. Chciałbym tylko, żeby prezydent Duda pamiętał, że kto sieje wiatr, zbiera burzę. Na jego miejscu nie byłbym taki pewien, że sama “mądra polityka” wystarczy, żeby uchronić kraj przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem.
fot. Shutterstock/Drop of Light
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU