Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego Sądu Najwyższego poinformował dzisiaj, że zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego tej instytucji otrzymali sędziowie: Marian Kocon (Izba Cywilna), Anna Kozłowska (Izba Cywilna), Rafał Malarski (Izba Karna), Zbigniew Myszka (Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych) oraz Bogumiła Ustjanicz. W ten oto sposób prezydent Andrzej Duda przychylił się do rekomendacji atrapy Krajowej Rady Sądownictwa i wykorzystał uprawnienie, jakie przysługiwało mu na mocy wielokrotnie nowelizowanej już ustawy o SN.
Nie to jednak w tym newsie jest najważniejsze, ale to, czego Andrzej Duda nie zrobił, zresztą po raz kolejny. Bo właśnie strach przed odpowiedzialnością konstytucyjną sprawia, że prezydent boi się podpisać dokumenty, które potwierdzałyby niekonstytucyjne skrócenie kadencji nieusuwalnych z mocy obowiązującej ustawy zasadniczej sędziów. Głowa państwa nie potrafi zamknąć na drodze formalnej sprawy, której główną postacią sam się zrobił, przesyłając do Sejmu ustawę o takiej, a nie innej treści. I to też wytknęli mu natychmiast sędziowie Sądu Najwyższego ustami rzecznika tej instytucji.
– Co do pozostałych osób, które ubiegały się o możliwość dalszego orzekania w SN, prezydent nie podjął żadnej decyzji. Rozumiemy, że to milczenie prezydenta oznacza, że procedura w sprawie tych osób nie została zakończona, że ona trwa. Rozumiemy to również tak, że prezydent wziął pod uwagę fakt zaskarżenia przez część sędziów decyzji, które zapadały w ich sprawach i że jest to jakby wyraz szacunku do toczącego się postępowania odwoławczego, a także w stosunku do postanowienia składu 7 sędziów SN – stwierdził Michał Laskowski na briefingu w SN.
Z kolei prezydencki minister Paweł Mucha próbuje robić dobrą minę do złej gry, przekonując, że brak rozstrzygnięcia prezydenta w kwestii oświadczenia sędziego o woli dalszego zajmowania stanowiska skutkuje przejściem tego sędziego w stan spoczynku, i właśnie tak powiedział Polskiej Agencji Prasowej. Warto odnotować, że oto tworzy się nowa świecka tradycja w atrapie państwa prawa (jaką niestety staje się Polska), w której organy państwa podejmują rozstrzygnięcia spraw leżących w ich kompetencji poprzez brak ich rozstrzygnięcia. Doprawdy trudno nie drwić z tak kuriozalnego pojmowania zasad demokratycznego państwa prawa.
Wytłumaczenie obecnej sytuacji jest jednak bardzo proste – tak jak zabrakło prezydentowi wpisać do przepisów przejściowych ustawy o SN uchylenia postanowienia prezydenta Komorowskiego z dnia 24 kwietnia 2014 roku o powołaniu prof. Gersdorf na sześcioletnią kadencję, a po 3 lipca wydać postanowienie stwierdzające wygaśnięcie jej kadencji, tak dziś paraliżuje go strach przed negatywnym zaopiniowaniem dalszego orzekania sędziów, którzy swoją nieusuwalność z urzędu argumentowali bezpośrednim stosowaniem Konstytucji. Każdy bowiem akt z jego podpisem, który realizowałby cel przejęcia Sądu Najwyższego przez obóz władzy, będzie dla niego obciążający przed Trybunałem Stanu. Tyle zostało z niezłomności Andrzeja Dudy.
Fot. Michał Józefaciuk – Kancelaria Senatu
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU