W ostatnich dniach głośno było o eskalacji napięcia w relacjach Warszawa-Teheran w wyniku decyzji rządu o zostaniu gospodarzem konferencji poświęconej sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie – przede wszystkim stosunku do Iranu po zerwaniu porozumienia nuklearnego. Kiedy dyplomatyczny kurz zaczął już opadać doszło w sieci do czegoś niespodziewanego. W tysiącach zaczęły z zagranicy docierać wyrazy poparcia dla Polski i postawy naszego kraju wobec organizacji konferencji.
Akcja pod hasłem #WeSupportPolandSummit okazała się jednak nie być społecznym wyrazem poparcia ludzi z całego świata. Choć całość sprawiała wrażenie jakby była dziełem irańskiej diaspory na całym świecie, to szybko okazało się jednak, że z odsieczą dla Warszawy ruszyli najprawdopodobniej nie internauci, ale nasi amerykańscy sojusznicy, którzy najwyraźniej zaangażowali się w organizację akcji dezinformacyjnej. Już 18 stycznia o 5,5 tysiącach tweetów w ramach akcji wspominał portal Polityka w Sieci, który wskazał, że informacje rozpowszechnia 6,3 tysiąca kont anty-irańskich, głównej z terenu samych USA.
‼️ PILNE ‼️
Ponad 5,5K tweetow z hasztagiem #WeSupportPolandSummit zostało wyprodukowane, retweetowane przez fejkowych ok. 6,3K kont anty-irańskich, głównej z terenu USA https://t.co/aFCBAtv2cv— Polityka w sieci (@Polityka_wSieci) January 18, 2019
Od tamtego momentu sprawa się dalej rozwijała. Wysoka aktywność internautów w Teheranie wskazuje bowiem, że Iran wystartował z kontrkampanią, co sprawiło, że konferencja stała się przedmiotem regularnej wojny informacyjnej. Grafiki pro-irańskie prezentują się następująco:
Tak wyglada praktyka pic.twitter.com/Rt3o4uOoFO
— Polityka w sieci (@Polityka_wSieci) January 19, 2019
O zorganizowanym, a nie oddolnym charakterze akcji świadczy to, że 80% wpisów z podanym hasztagiem zostało wygenerowane automatycznie, czyli stoją za nimi internetowe boty.
Od 72h w światowych social mediach pod tagiem #WeSupportPolandSummit toczy się duża wojna informacyjna ws. szczytu w #PL
➡️ TOP miejsca aktywności: Teheran, Berlin, Ottawa, USA
➡️ Ponad 6K tweetów – obie strony
➡️ Około 80% treść jest generowanych automatycznie pic.twitter.com/LsuU8yYRK8— Polityka w sieci (@Polityka_wSieci) January 19, 2019
Opisana sytuacja jest ciekawym przykładem działania wojny informacyjnej w dzisiejszym świecie. Pokazuje to, że do trendów w sieci należy podchodzić z ostrożnością, ponieważ coraz częściej za viralowymi akcjami stoją partie polityczne czy nawet wywiady. W ostatnich latach szczególnie dużo uwagi poświęcano aktywności Rosjan w tym obszarze, ale jak widzimy narzędzia używane w Moskwie są powszechnie dostępne i równie powszechne stosowane na całym świecie. Front walki z fake news jest obecnie coraz szerszy i z każdym rokiem odpowiedzialność na widzu w zakresie weryfikacji otrzymywanych treści będzie tylko rosła. Internet dał nam błogosławieństwo dostępu o niewyobrażalnej wcześniej ilości danych w rekordowo krótkim czasie, ale wraz z wynikającymi z tego szansami pojawiły się zagrożenia, które nie mogą być dłużej ignorowane.
Źródło: Twitter
Fot. flickr / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU