Powiedzmy sobie szczerze, iż akcja billboardowa opozycji nie jest szczytem kunsztu jeśli chodzi o marketing polityczny. Przeciwnie, „PiS wziął miliony” to projekt dość toporny w formie i treści, bo też nie o wyrafinowanie chodziło autorom. Celem było to, aby – w myśl przysłowia „kto mieczem wojuje, od miecza ginie” – zastosować wobec rządzących metodę prostej, a wręcz prostackiej dyskredytacji, którą oni sami posługują się od wielu lat. Ten zamiar powiódł się w 100 proc., o czym świadczy znamienna reakcja wziętych na celownik: najpierw zdezorientowanie, potem oburzenie, a teraz próba podjęcia kontrofensywy.
Problem władzy polega na tym, że jej machina propagandowa, tak sprawna w ataku, jest nieudolna, gdy musi opierać się agresji w bezpośredni sposób. Oto bowiem PiS podjął wyzwanie narracyjne, lecz wychodząc naprzeciw opozycyjnemu hasłu ustawił się zarazem w miejscu najbardziej narażonym na frontalny ostrzał. „Miliony odebrane złodziejom i dane dzieciom” to kreowanie się na Robin Hooda czy Janosika, co nawet miałoby pewien sens, ale w odniesieniu do czegokolwiek innego niż partia polityczna, której ze szlachetnością po prostu nie jest do twarzy. Przekaz opozycji – negatywny, ale prawdziwy – trafia celniej, ponieważ jest konkretem, na poparcie którego można przytoczyć setki, jeśli nie tysiące przykładów. Samochwalstwo władzy sprawia natomiast wrażenie jakby mimowolnego przyznania się do winy („odebraliśmy” czyli „wzięliśmy”), a co gorsza wyrażonego w formie równie groteskowej co perfidnej (rzekoma pomoc dzieciom).
Opinia publiczna często grzeszy naiwnością, tym niemniej ma generalnie świadomość tego, że PiS uwłaszcza swoich ludzi na majątku państwa. Partii rządzącej uchodzi to płazem w ramach pewnego ‘dealu’ z wyborcami, którzy za „500+” przymykają oczy na ten proceder. Nie zmienia to jednak faktu, że o nim wiedzą i dlatego fałsz na billboardach będzie ich raził nawet spod przymkniętych powiek. Mówiąc prostym językiem: bez względu na sympatie polityczne człowiek jest bardziej skłonny utożsamić się poglądem, który uważa za prawdziwy niż z czymś, w co nie wierzy lub nie do końca się z tym zgadza. To, że „PiS wziął miliony” zdaje się być powszechną oczywistością, natomiast szlachetność tej partii uznaje za prawdę tylko margines polskiego społeczeństwa.
Wskaźnikiem tych proporcji jest internet, gdzie akcja billboardowa – co pokazują dane o zasięgu hashtagów oraz wysyp prześmiewczych memów odnośnie tego, jak i komu pomógł PiS – przebiega dotychczas jednoznacznie pod dyktando opozycji.
Od początku kampanii w dwóch bitwach #hasztagowych czyli pojedynku sztabów @TomaszPoreba @pisorgpl vs @TomaszSiemoniak @Platforma_org wygrała #PO
19.08.18 – #DobryProgram 2MLN vs. #PiSwziąłmiliony 3,8MLN
25.08.18 – #DobryProgram 1,2MLN vs. #PiSwziąłmiliony 2,1MLN pic.twitter.com/kpIygw84nj— Polityka w sieci (@Polityka_wSieci) August 26, 2018
Zwolennikom partii rządzącej pozostaje zaś tylko gorzka satysfakcja z faktu nazwania kogoś publicznie złodziejem, bez poniesienia konsekwencji prawnych.
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU