Afery maseczkowej ciąg dalszy. CBA wiedziało o dziwnej transakcji Ministerstwa Zdrowia?

Już kilka dni temu zaczęły padać pytania o rolę Centralego Biura Antykorupcyjnego przy monitorowaniu zakupu maseczek ochronnych przez Ministerstwo Zdrowia. Człowiek spcerujący po ulicy, wpadł nagle na pomysł zrobienia interesu życia i sprzedał bezużyteczny sprzęt resortowi podległemu Łukaszowi Szumowskiego. Dzisiaj już wiemy, że doszło do tego okolicznościach towarzysko-rodzinnych, finalna cena maseczek była podbijana za pomocą pośredników, dostarczony sprzęt – pod względem przydatności do użycia – zbadano dopiero po miesiącu i okazało się, że można nim wypchać worki na śmieci.

Ministerstwo Zdrowia poinformowało Centralne Biuro Antykorupcyjne o zakupie 120 tys. maseczek cztery dni przed podpisaniem umowy i przelaniem pieniędzy. Co CBA zrobiło z tą wiedzą? Dlaczego nie zablokowało tego zamównienia chociażby ze względu na podrobiony certyfikat dołączony do oferty, co można był sprawdzić jednym telefonem? Bada to już prokuratura – informuje dzisiejsza Rzeczpospolita.

Podczas kontroli poselskiej, przeprowadzonej przez posłów Koalicji Obywatelskiej, natrafiono na e-mail skierowany do CBA. E-mail nosi datę 26 maraca i był “przesłaniem dalej” wiadomości otrzymanej od Łukasza G. z tytułem “potwierdzenie zamówienia”. Jest tam mowa o ustalonej już cenie na poziomie 48 zł plus 23 proc. VAT i dostawie do magazynu. W dokumentach znajdujacych się w resorcie nie ma informacji o efektach wysłania e-maila do CBA.

Urzędników i CBA powinna zaalarmować wysoka cena towaru oraz fałszywy certyfikat. Temistokles Brodowski, rzecznik CBA, nie odpowiedział gazecie na pytania związane z procedurami. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz w przesłanej nam odpowiedzi zapewnia, że “to standardowe postępowanie w procesie zakupowym ustalone wspólnie z CBA. Andrusiewicz przyznaje także, że: “Biuro nie kazało wstrzymać postępowania” – pisze dziennik.

Źródło Rzeczpospolita