Polityka i Społeczeństwo

Afera mięsna obnaża kolejne słabości systemu. Problem może być poważniejszy niż sądzono

Posypią się głowy w spółkach. PiS próbuje ukryć kompromitację swojej polityki
Fot. Krystian Maj / KPRM

Miesiąc temu Superwizjer TVN ujawnił skandaliczny proceder obrotu mięsem z chorego i martwego bydła. Dziennikarskie śledztwo wykazało, że w Polsce istnieje czarny rynek handlu chorymi krowami. Mięso z nielegalnego uboju trafiało do krajowych jak i zagranicznych odbiorców. Po reportażu wybuchła potężna awantura, a minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski uspokajał i mówił incydentalnych przypadkach. Można było też usłyszeć zapewnienia o tym, że mięso nie trafiło na eksport. Okazało się jednak, że nie jest to mały wypadek przy pracy.

Już po kilkudziesięciu godzinach słowackie organy weterynaryjne rozpoczęły kontrole mięsa z Polski. Wbrew temu co mówił Krzysztof Ardanowski o niewielkim zagrożeniu wyszło na jaw, że na Słowacji wylądowało 300 kg mięsa z chorych zwierząt i trafiło one do szkół, restauracji i przedszkoli. Słowacy byli tak wstrząśnięci, że sam premier zabrał w tej sprawie głos i zaapelował o kupowanie mięsa tylko u rodzimych dostawców. Dwa dni później Szwecja poinformowała, że około 100 kg podejrzanego mięsa z Polski trafiło do szkół i przedszkoli. Potem zaczęło się już gradobicie mięsne, bo na liście odbiorców znalazły się: Estonia, Finlandia, Francja, Węgry, Litwa, Portugalia, Rumunia, Hiszpania oraz Niemcy, gdzie trafiła niewielka ilość z Francji. Embargo na wołowinę z Polski nałożyła Arabia Saudyjska i Białoruś.

To było niecały miesiąc temu, ale ta burza trwa w najlepsze, ponieważ praktycznie w każdym kraju, do którego trafia mięso z Polski podjęto rygorystyczne kontrole. Na Słowenii wykryto partię mięsa zarażoną salmonellą, takie same “objawy” pojawiły się na Litwie i w Czechach. A Holendrzy tak zaczęli kontrolować produkty z Polski, że “wyśledzili” salmonellę w drożdżach. Wszystkie te informacje o niebezpiecznej żywności znalazły się w unijnym systemie ostrzegania.

Minister Rolnictwa Krzysztof Ardanowski udzielił dzisiaj wywiadu Polskiej Agencji Prasowej, w którym powiedział, że są wyciągane wnioski i dokonywane są zmiany w uszczelnieniu systemu. Stwierdził także, że na polską żywność prowadzona jest nagonka – “Dostrzegamy jednak problem w przeprowadzaniu badań na salmonellę. Od wielu lat funkcjonuje zasada, że pobierania próbek dokonuje właściciel i przekazuje je do wybranego przez siebie laboratorium” – powiedział minister. W Polsce jest kilkadziesiąt prywatnych laboratoriów i 16 zakładów wykonujących badania w imieniu państwa. Właściciele najczęściej wybierają te prywatne i minister ma obawy co do rzetelności tych badań.

Sęk w tym, że problem może leżeć całkowicie gdzie indziej. Jak donosi RMF FM pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej skarżą się na niskie zarobki i braki kadrowe – “Gdyby ludzie nie byli przemęczeni, nie musieli martwić się o swój byt i gdyby nie było braków kadrowych, takich uchybień byłoby dużo mniej” – mówią pracownicy Inspekcji w kontekście salmonelli. “Są zootechnicy, są technolodzy żywności, oczywiście lekarze i wszystkich tych zawodów brakuje. Także to się odbija przede wszystkim na możliwości wykonania wszystkich kontroli” – podkreśla Sara Meskel za związku zawodowego pracowników Inspekcji. W całym kraju jest kilkaset wakatów.

Ewidentnie widać, że problem jest systemowy i nie leży w tym, że na rynku jest duża ilość prywatnych laboratoriów. Zapewne u przedsiębiorcy można zarobić więcej i rynek wyssał dużą część wykształconej kadry. Oczywiście najprostszym rozwiązaniem jest podniesienie wynagrodzeń, ale być może istnieje również potrzeba utworzenia w szkołach dodatkowych klas, a na studiach zwiększenia miejsc dla decydujących się na dalsze kształcenie. Podnoszenie larum o nagonce na polską żywność jest rozwiązaniem doraźnym i typowo spiskowym dla Prawa i Sprawiedliwości do momentu aż sprawa się wyciszy, a to prędzej czy później nastąpi. A Polska nadal zostanie z podziurawioną wakatami Inspekcją Weterynaryjną do kolejnego skandalu.

 

Źródło: polsatnews.pl

 

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]

 

 

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Bartosz Wiciński

Najstarsi górale nie pamiętają od kiedy zaprząta sobie głowę polityką. Kronikarze podają datę pokrywającą się z aferą Rywina, ale wciąż trwa o to spór. Od dziecka lubił zapach porannych gazet w domu i tak mu zostało do dzisiaj. Interesuje się geografią i nie smakują mu karpie.

Media Tygodnia
Ładowanie