Najważniejsze jest odsunięcie niekompetencji od wpływu na system obrony państwa i opracowanie nowej strategii obronnej Polski. Niezbędne dla państwa jest upowszechnienie przekonania, że obronność, to system obowiązków wszystkich resortów władzy cywilnej. – Z pułkownikiem w stanie spoczynku Adamem Mazgułą o polskiej armii rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Nie będzie Fortu Trump, bo podobno były prezydent USA po prostu zapomniał o tym, że zgodził się na powstanie amerykańskiej bazy w Polsce, a obecny raczej nie wróci do tego tematu. Kto więc nas będzie bronił w sytuacji zagrożenia?
Adam Mazguła: Fort Trump to PiS-owska akcja polityczno-lizusowska i propagandowa. Jak nie nazywać miejsca stacjonowania żołnierzy amerykańskich w Polsce, to zawsze odnosić się trzeba do sojuszu NATO, który nakłada wzajemne zobowiązania stron w przypadku zagrożenia naszej suwerenności, a nie do nazw. Projekt ten był lepem na próżność byłego prezydenta i jego administracji do zachęcenia zaangażowania się w Polsce. Z tej sprawy nie robiłbym problemu. Joe Biden nie jest napompowanym fałszywym łaskawcą, ale wytrawnym, doświadczonym przywódcą, który wyraźnie mówi o potrzebie wzmocnienia struktur sojuszu, szczególnie w naszym regionie. Trzeźwo ocenia sytuację i już zdążył ostrzec Putina, że jego antydemokratyczne wzorce ingerencji w wewnętrzne sprawy innych państw nie pozostaną bez aktywności USA. To zapowiedź zaangażowania w naszym kraju.
Niedawno zakończyły się ćwiczenia wojskowe Zima-20. Jakie wnioski można wyciągnąć z ich przebiegu?
To są bardzo niepokojące wieści, jednak nie przeceniałbym wartości tych wniosków.
Dlaczego?
Wyniki takich ćwiczeń są zależne od bardzo wielu czynników. Przykładowo od tego, jakie dane zostały wprowadzone do komputerów na potrzebę manewrów i jakie decyzje w trakcie były podejmowane. Wiadomo, że nasza armia wyglądała trochę inaczej, gdyż uwzględniono nowoczesny sprzęt, którego jeszcze długo mieć nie będziemy. Czyli byliśmy silniejsi niż w rzeczywistości. Natomiast nie wiemy, jakie dane uwzględniono po stronie naszego ewentualnego przeciwnika w czasie tych ćwiczeń. To ma znaczenie, bo to przecież mocarstwo militarne. Ze względu na utajnienie przebiegu ćwiczenia i wynikających z nich wniosków, nie możemy się tego dowiedzieć. Bazujemy na tzw. przeciekach medialnych, które mogą być inspirowane politycznie lub przez obce agentury. Wiemy przecież o wojenkach personalnych polityków PiS-u z Szefem Sztabu Generalnego. Już to mogło być powodem do inspirowania złej opinii o dowódcy, który ćwiczył i przegrał.
Patrząc jednak na armię przez pryzmat dostępnej wiedzy, nie tylko z tych ćwiczeń, widzimy rozsypkę jej wartości bojowej. Obecna władza polityczna kompletnie nie rozumie idei cywilnej kontroli nad wojskiem i poprzez swoich licznych polityków i kapelanów steruje wszystkim, co dzieje się w wojsku. W rezultacie dowodzą armią cywile, którzy nie mają kompletnego pojęcia o wojsku i jej potrzebach. Ba! Nawet nie służyli jako szeregowcy, a co marzyć o oficerach… Liczy się polityczna akceptacja, wręcz lizusostwo, gorliwość katolicka i uległość, która nie stwarza problemów władzy. W efekcie, zamiast dowódców z inicjatywą, mamy zarządzających uległością. Zamiast wysokiej zdolności bojowej i gotowości do działań, wspartej wysokim morale wszystkich żołnierzy, mamy masowe odejścia z wojska, niesprawny przestarzały sprzęt, brak szkolenia rezerw, dewastacja bazy szkoleniowej. Dzisiaj ważniejsze dla władzy jest noszenie kwiatków pod pomniki za politykami, meldunki i defilady, niż zdolność do obrony ojczyzny.
W kontekście tego, co Pan powiedział, nasuwa się pytanie, w jaki sposób należałoby zreformować polską armię lub ją przeorganizować po odsunięciu PiS-u od władzy?
Aby przywrócić Polsce armię, musimy wykonać dużo pracy. Najważniejsze jest odsunięcie niekompetencji od wpływu na system obrony państwa i opracowanie nowej strategii obronnej Polski. Niezbędne dla państwa jest upowszechnienie przekonania, że obronność to system obowiązków wszystkich resortów władzy cywilnej. Z tym wiąże się organizowanie w kraju systemu szkolenia obronnego ,w tym również rezerw na potrzeby jednostek mobilizowanych i nowo formowanych. Jeśli nie ma obowiązkowej służby wojskowej, to musimy dbać o powszechność wiedzy obronnej.
Musimy dopasować strukturę sił zbrojnych do potrzeb strategicznych i wspólnych zadań NATO. Widzę tu konieczność przywrócenia elitarności oraz tajności działania wojskowych służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Najważniejszym zadaniem nowej władzy będzie jednak przywrócenie szkolenia bojowego w wojsku. Bez ordynariatu polowego musimy wrócić lub opracować od podstaw nową strategię pragmatyki kadrowej, w której kompetencja, a nie związki z polityką i kościołem decydują o awansach i wyznaczaniu na stanowiska służbowe. Nowa władza musi zorganizować przetargi na wyposażenie armii przez fachowców i komisje wojskowe, z ograniczoną rolą polityków. Niezbędny jest realny plan modernizacji i wymiany uzbrojenia w siłach zbrojnych.
Widzę niezbędność podporządkowania WOT pod dowództwo wojskowe. Ważne jest też przywrócenie historii Wojska Polskiego ze wszystkich okresów walki i pokoju państwu, honor wszystkim bohaterom walk o Polskę. Widzę jeszcze wiele zadań logicznych, które wydają się niezrozumiałe obecnie, jak chociażby pozbywanie się wysoko wyszkolonych fachowców wojskowych, których trzeba wykorzystać, nawet poza wojskiem.
Czy istnienie WOT-u ma sens? Jaką rolę powinien odgrywać?
Wojsko operacyjne idzie tam, gdzie jest zagrożenie. Natomiast WOT w czasie konfliktu, pilnuje regionu i ma za zadanie wyłapywanie grup dywersyjnych i chronić strategiczne punkty w danym terenie czy mieście – ujęcia wody, elektrownie, stacje telewizyjne itd. Od tego jest WOT. To formacja bardzo potrzebna, wspierająca ludność cywilną i policję, która ma ograniczone możliwości. Jego rolę widać i dzisiaj, poprzez wspieranie społeczeństwa w czasie pandemii czy kiedy niektóre tereny zostaną dotknięte powodzią.
Tylko niestety problem polega na tym, że jest to formacja politycznego ministra, a nie wojska. WOT przysłużył się niechlubnej działalności rujnującej wojska operacyjne. Chodzi o wycofywanie najlepiej wyszkolonych żołnierzy, często wojsk specjalnych, o wysokich kwalifikacjach i stopniach wojskowych do szkolenia, które może prowadzić kapral lub obyty z bronią weteran z Iraku czy Afganistanu. WOT, jako dziecko PiS-u i bezpośrednio podporządkowane pod ministra, ma pierwszeństwo w dostępie do umundurowania, uzbrojenia, przydziału obiektów wojskowych i poligonowych, przez co demoralizuje się i rozbraja zawodową polską armię. Powstająca wciąż formacja stwarza duże możliwości awansu i to tanim wysiłkiem rzemiosła wojskowego. To jest jeden z powodów niezadowolenia ze służby operacyjnej.
MON jakiś czas temu zakupiło nowy karabinek automatyczny GROT, który docelowo ma zastąpić w Wojsku Polskim karabinki AKM. Jeśli weźmiemy pod uwagę wady karabinka GROT, to czy sprzęt ten opłaca się naprawiać, czy raczej należałoby zakupić nowy innej firmy?
Odpowiedź na to pytanie nie jest taka łatwa, gdyż GROT systematycznie jest udoskonalany, a atak na niego nie do końca mnie przekonuje. Źródłem niechęci do tego karabinka jest brutalne wtargnięcie do wojska bez należytych badań i ocen. To był polityczny gwałt, bez przetargu i zasad. To z pewnością polityczna fanaberia Macierewicza. Przyznam, że nie używałem jej, ale nie znam takiego karabinka, który wytrzyma 30 magazynków i lufa nie będzie czerwona, a może i się odkształcić. Najlepsze nawet karabiny maszynowe po wystrzeleniu pewnej liczby magazynków czy taśm wymagają zmiany lufy, a więc przedstawianie tej sprawy jako olbrzymiego problemu w moim przekonaniu może być nieuczciwe. Podobnie jest z wrażliwością karabinka na piasek. Nie ma broni, której on nie zatrze, łącznie z lufami czołgów. Najbardziej odporny na ten rodzaj niesprawności był Kałasznikow, ale nie znaczy, że nie trzeba go było czyścić, gdy upadł w piaszczyste podłoże. Czytałem też o innych kłopotach, ale więcej mógłbym powiedzieć tylko wtedy, gdybym miał możliwość używania go i dokonania na nim prób.
Polskie wojsko potrzebuje samolotów, śmigłowców, okrętów i nowoczesnej broni i wyposażenia, a tymczasem MON zleca odnawianie poradzieckiej broni, podpisuje niezbyt dla nas korzystne kontrakty z Amerykanami i zasypuje nas obietnicami wzmocnienia Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Co faktycznie należałoby zrobić w celu doposażenia polskiej armii? I czy nas na to stać?
Polskę stać na wiele. Jednak o tym powinni decydować wojskowi, a nie propaganda, układy i pozycje polityczne poszczególnych ministrów. Mamy taką sytuację, że te 2% PKB nie wydajemy na armię, ale w znacznej mierze na rząd. Proszę zwrócić uwagę, że zamiast kupować uzbrojenie, kupujemy samochody czy samoloty dla ViP-ów, które są finansowane z budżetu przeznaczonego na modernizację wojska. Tak więc na wojsko przerzucono odpowiedzialność dokonywania bardzo drogich zakupów, które nie dotyczą bezpośrednio armii. Pieniądze są księgowane w wojsku dla uzasadnienia naszego zaangażowania w obronność, a w rzeczywistości nie ma to większego wpływu na inwestycję w wojsko. Zbyt często są to inwestycje w zachcianki władzy. W zasadzie brakuje nam wszystkiego, od śmigłowców i okrętów zaczynając, po amunicję i rakiety przeciwlotnicze. Jestem zawiedziony niskim poziomem aktywności Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Produkują mało i za drogo. Za to zostali napompowani zatrudnieniem wysoko opłacanych polityków partii rządzącej i ich rodzin. Najlepiej produkują politykę. To się musi zmienić. Za granicą kupujemy drogo i głupio. Jeśli kupujemy przykładowo wyrzutnię na samochodzie, to przecież samochód można produkować u nas, a nie jeździć po każdą śrubkę, obsługę gwarancyjną i oponę do USA.
Co do uzbrojenia radzieckiego, to bym go tak nie krytykował, gdyż widziałem i szkoliłem się na różnym sprzęcie i powiem jedno, że radziecki sprzęt wojskowy ma coś takiego, czego nie mają inne. Mówi się, że jest żołniersko odporny. Jest prosty w obsłudze, nie ma w nim, czego zepsuć. Łatwo go też naprawić i to jest jego przewaga nad innymi. Podczas walki, w stresie, łatwo o pomyłkę, więc wszystko musi być proste. Co się da i nie jest za drogie, to bym modernizował, ale nie za wszelką cenę. Wszystko wymaga rozsądku. Nie da się jednak dalej czekać na śmigłowce, okręty, sprzęt przeciwlotniczy … W przeciwnym wypadku nie okłamujmy obywateli, że mamy sprawną i dobrze wyposażoną armię, a kolejną wojnę symulacyjną przegramy w ciągu dwóch dni.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU