Coraz więcej szczegółów wychodzi na światło dzienne w sprawie martwego już handlarza broną, który miał załatwić respiratory.
Ciało handlarza bronią, który miał załatwić dla Ministerstwa Zdrowia respiratory, znaleziono 20 czerwca w Tiranie. Miał umrzeć na atak serca. W całej sprawie jest masa niejasności, począwszy od podpisania umowy na respiratory, przez ich “dostawę”, po ściganie Andrzeja Izdebskiego. “Rzeczpospolita” pisze o roli ABW w tej historii.
ABW blokuje ściganie handlarza
Po koniec maja lubelska prokuratura chciała ścigać Andrzeja Izdebskiego czerwoną notą Interpolu, co się wiąże z wszczęciem poszukiwań w całej Europie. Dostała odmowę, bo wcześniej ABW do SIS II (Systemu Informacyjnego Schengen) dokonała wpisu z art. 36, który to uniemożliwił.
Taki wpis do systemu zablokował ściganie handlarza bronią, choć był tylko tzw. zastrzeżeniem granicznym, które sprowadzało się do przekazania służbom informacji o osobie (m.in. o trasie i celu podróży, środku transportu, osobach towarzyszących), jeśli ta pojawi się na granicy – taki wpis nie pozwalał na zatrzymanie Izdebskiego i przekazanie go do Polski.
Izdebski był kontrolowany 7 kwietnia podczas wjazdu do Chorwacji, gdy podróżował do Albanii. To wiadomo dzięki wpisowi ABW w bazie SIS II. Jak podkreśla gazeta, ABW miała więc informacje, gdzie przebywa poszukiwany Izdebski, ale ranga “zastrzeżenia” nie pozwalała go zatrzymać. Pozwalała tylko na jego kontrolę.
Opieszałość służb
Rozmówcy “Rzeczpospolitej” związani ze służbami, sugerują, że należałoby sprawdzić, czy ABW nie dokonała wpisu na prośbę Agencji Wywiadu (AW). Od początku afery Izdebski przewija się w mediach jako współpracownik polskiego wywiadu.
Agencja Wywiadu działa poza granicami kraju, nie prowadzi spraw śledczych, więc sama nie miała możliwości wpisywania takich zastrzeżeń – mówi jeden z rozmówców.
Jeżeli wpis byłby na prośbę AW, to sugerowałoby, że handlarz respiratorami stanowił tzw. aktywa polskiego wywiadu i służby chciały mieć nad nim pełną kontrolę.
Kompletnie czym innym jest publikacja czerwonej noty i wpisanie kogoś do bazy Interpolu jako osoby poszukiwanej, a czym innym wpis do SIS II. Sądzę, że prawdziwy powód opieszałości poszukiwań był inny. Wykonano polecenie jakiegoś polityka, dlatego zaczęto się zasłaniać procedurą – uważa Piotr Niemczyk, były szef zarządu wywiadu UOP.
Źródło: Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU