Jeden z najbardziej prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości i eurodeputowany tej partii Zdzisław Krasnodębski łaskaw był popełnić w mediach społecznościowych komentarz do trwających właśnie w Brukseli negocjacji nowej perspektywy finansowej oraz funduszu odbudowy gospodarki państw członkowskich Unii Europejskiej po zapaści spowodowanej koniecznością jej czasowego „wyłączenia” wobec epidemii koronawirusa.
Pan Krasnodębski zalecił prowadzącej negocjacje delegacji z premierem Mateuszem Morawieckim na czele, aby „grać ostrzej”, ponieważ Polska – w odróżnieniu od Francji, Włoch i Hiszpanii – poradzi sobie bez finansowego wsparcia z funduszu odbudowy. Eurodeputowany nakreślił jednocześnie „czerwoną” linię, która nie może zostać przekroczona – premier ma do upadłego sprzeciwiać się powiązania wypłaty unijnych pieniędzy z przestrzeganiem zasad praworządności przez państwa członkowskie.
Jest absurdem najwyższej próby, że politycy partii rządzącej jednocześnie twierdzą, że Polska pod ich władaniem jest krajem praworządnym, a jednocześnie nie chcą powiązać środków z budżetu Unii Europejskiej z przestrzeganiem elementarnych reguł. Zapewne zdają sobie sprawę, że Polacy po dziurki w nosie mają temat praworządności jako główną oś sporu politycznego w naszym kraju, ale jednocześnie wiedzą, że jeśli ci sami Polacy zobaczą, że rozwój ich otoczenia został wstrzymany przez wojnę polityków Prawa i Sprawiedliwości z Brukselą, wywiozą przedstawicieli tej partii na taczkach i nawet podlane antysemityzmem straszenie odebraniem 500+ na nic się nie przyda.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU