Po raz kolejny wydaje się, że Jarosław Gowin nie zmarnował lat spędzonych w Platformie Obywatelskiej, gdzie miał okazję uczyć się politycznego rzemiosła od przewodniczącego Donalda Tuska i sekretarza generalnego Grzegorza Schetynę. Oto bowiem lider Porozumienia toczy zaawansowane rozmowy z Pawłem Kukizem dotyczące współpracy. Gra idzie o pięć głosów, którymi dysponuje znany muzyk, ale w obecnej sytuacji Zjednoczonej Prawicy są to głosy na wagę spokojnego snu Jarosława Kaczyńskiego lub konieczności snu z otwartymi oczami.
Jarosław Gowin podjął bowiem tę samą próbę, co Jarosław Kaczyński – wzmocnienia własnego obozu. Kaczyński chciał głosami Kukiza szachować Gowina, aby istotnie zawęzić filozofowi z Krakowa miejsce na polityczne manewry a w konsekwencji, choć pewnie nie od razu, zmusić go do kapitulacji na rzecz Nowogrodzkiej. Niekwestionowana pozycja lidera po prawej stronie sceny jest bowiem dla Kaczyńskiego czymś o wiele ważniejszym niż nawet sejmowa większość, choć tu akurat jedno jest z drugim silnie powiązane.
Kaczyński nigdy nie wybaczy Gowinowi upokorzenia jakiego doznał, gdy musiał wycofać się z kopertowego przekrętu Sasina. Rozmowy Gowina z opozycją nie przebiegają chyba jednak aż tak pomyślnie jak można się było spodziewać a zatem piłka cały czas jest w grze. Gowin ma coraz mniej czasu, ale i Kaczyński nie ma go za wiele. Im gorszy stan państwa, tym bardziej minorowe nastroje społeczne a te z kolei psują klimat do dalszego uwłaszczania się na państwowym majątku, które politycy PiS pełni cynizmu nazywają reformowaniem, skokiem cywilizacyjnym i troską o byt obywateli. Wyniki tej batalii mogą ukształtować scenę polityczną na lata – a przynajmniej tę jej część, w której wcześniej Jarosław Kaczyński miał pakiet kontrolny i chciałby go mieć nadal – aż do zamknięcia oczu.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU