Polityka i Społeczeństwo

To mogła wymyślić tylko podkomisja smoleńska. Ludzie Macierewicza rozważali zakup… brzozy do eksperymentów

Tak Macierewicz dobijał zbrojeniówkę. Kolejny filar planu Morawieckiego w kryzysie
fot.Grand Warszawa/ Shutterstock

Zakup żywej brzozy w Rosji, przewiezienie jej do USA i przeprowadzenie tam eksperymentu symulującego rozbicie się prezydenckiego tupolewa w 2010 r. –  takie były założenia planu, który rozważała podkomisja smoleńska.

Brzmi to jak żart, ale tylko do momentu, gdy dowiadujemy się, że to pomysł podkomisji Antoniego Macierewicza – człowieka, który w wolnej Polsce doszczętnie zrujnował swą piękną kartę z okresu PRL, ponieważ odwagę i patriotyzm zamazał szaleństwem i nikczemnością. To przecież Macierewicz pozwolił, aby wynajęci przez niego za publiczne pieniądze szarlatani, symulowali prezydencki samolot puszkami po piwie a pasażerów maszyny – parówkami.

Już w 2016 r. pojawiły się informacje, że podkomisja Macierewicza chciała rozbić prawdziwy samolot o prawdziwe drzewo – poinformował o tym Paweł Deresz, wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie. Informacje Deresza potwierdził wtedy Wacław Berczyński – ówczesny szef podkomisji Macierewicza. I choć podkreśla, że z przeprowadzenia całego eksperymentu ostatecznie zrezygnowano, to z informacji “Wyborczej” wynika, że pewne jego elementy – doświadczenia z brzozą – zostały wykonane.

Macierewicz i jego współpracownicy od lat twierdzą, że to nie uderzenie w brzozę było przyczyną katastrofy, ale wybuch, czyli zamach. Nie ma dla nich znaczenia, że nie znaleźli na to nawet ćwierć dowodu mimo rozkopania grobów niemal wszystkich ofiar katastrofy na zlecenie prokuratury podporządkowanej PiS.

Przypomnijmy, że ludzie Macierewicza – w ramach badania przyczyn tragedii sprzed 11 lat – doszczętnie zdemolowali samolot Tu-154M o numerze 102, który po katastrofie służył rządowej komisji do badania zachowań przyrządów pokładowych w określonych warunkach a po zakończeniu jej prac został przebazowany na wojskowe lotnisko w Mińsku Mazowieckim. Gdyby nie został zniszczony, mógłby być sprzedany za kilkadziesiąt milionów złotych.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie