Karolina i Tomasz Elbanowscy piszą do Ministerstwa Edukacji i Nauki w sprawie zdalnych lekcji. Chcą, by dzieci mniej czasu spędzały przed komputerami. Mają rozwiązanie: niech nauczyciele wysyłają materiał do samodzielnego przerabiania przez uczniów.
Nie od dziś wiadomo, że wywoływanie paniki i bicie na alarm może być świetnym sposobem na własną działalność gospodarczą i że może być ona bardzo dochodowa. Po wyborach, które wygrało PiS, nieraz gościli w Ministerstwie Edukacji Narodowej i pokazywali się u boku ówczesnej szefowej resortu Anny Zalewskiej. Zalewska zlikwidowała obowiązek szkolny sześciolatków i gimnazja.
Fundacja Elbanowskich została społecznym partnerem MEN w finansowanym ze środków publicznych programie konsultacji „Zmiany w systemie edukacji w Polsce odpowiedzią na oczekiwania społeczne i zmiany gospodarcze”. Gdy rodzice uczniów mówili o bolączkach “zreformowanych” podstawówek (m.in. przeładowaniu podstaw programowych) i likwidowanych gimnazjów, Elbanowscy milczeli.
W rok po decyzji rządu o zamknięciu szkół z powodu pandemii koronawirusa Tomasz i Karolina Elbanowscy występują z listem otwartym do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
Postulujemy, aby organizacja zajęć została podporządkowana głównemu celowi systemu oświaty, jakim jest wspieranie dziecka w rozwoju ku pełnej dojrzałości w sferze fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej, duchowej i społecznej. Prawo oświatowe stanowi również o konieczności dostosowania treści, metod i organizacji nauczania do możliwości psychofizycznych uczniów. Obecnie jest dokładnie odwrotnie. Dzieci muszą dostosowywać się do narzuconych warunków, niezgodnych z ich potrzebami rozwojowymi a nawet łamiących ich prawo do harmonijnego rozwoju oraz bezpiecznych i higienicznych warunków nauki.
Ponieważ państwo Elbanowscy wybierają sobie tematy, które postanawiają medialnie nagłaśniać, a nie mają kompleksowego pomysłu na usprawnienie jakiejkolwiek edukacji (zdalnej, hybrydowej czy klasycznej) i nie domagają się, aby w szkołach było mniej nikomu niepotrzebnego uczenia się na pamięć gładkich formułek a więcej uczenia umiejętności rzeczywiście potrzebnych w życiu, zgaduję, że kończą się im pieniądze i liczą na to, że minister Czarnek – podobnie jak wcześniej Zalewska – kupi ich milczenie. W ich działalności bowiem od początku chodzi o ogromne pieniądze – dzieci i ich rodzice są jedynie narzędziami do osiągnięcia celu.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU