Polityka i Społeczeństwo

W czasie Mistrzostw Europy w biathlonie człowiek Dworczyka zorganizował huczną imprezę. Zapomniał o obowiązujących obostrzeniach?

Shutterstock

Zakończone pod koniec stycznia Mistrzostwa Europy w biathlonie, których gospodarzem już drugi raz były Dusznki-Zdrój, określono imprezą sportowo udaną, bo uwieńczoną złotymi medalami Moniki Hojnisz-Staręgi w biegu indywidualnym i Kamili Żuk w biegu pościgowym. Pewną “niezręcznością” była jednak zorganizowana przedostatniego dnia zawodów przez miejscowy Miejski Ośrodek Kultury i Sportu nieoficjalna impreza dla sędziów i wolontariuszy. Miastem rządzi człowiek Dworczyka – Piotr Lewandowski.

Według wcześniejszych ustaleń oraz obowiązującego podczas mistrzostw IBU Guidelines COVID-19 zawody miały się odbywać w ścisłym rygorze sanitarnym, który zakładał m.in.: brak publiczności, używanie maseczek FFP2, zachowanie dystansu, podział na grupy oraz zakaz gromadzenia się.

Impreza nie została oficjalnie zgłoszona przez MOKiS w Dusznikach-Zdroju, a tym samym uwzględniona w planie organizacyjnym zawodów. W konsekwencji Międzynarodowa Unia Biathlonu po decyzji komisji Event Task Force obniżyła kwotę dotacji o 5 tys. euro za naruszenie ścisłych reguł sanitarnych mających obowiązywać podczas ME. Impreza odbyła się bowiem na terenie Tauron Duszniki Arena, czyli obiekcie na którym odbywały się mistrzostwa, a udział w niej wzięła część osób odpowiadających za obsługę zawodów.

Tomasz Bernat, dyrektor techniczny w Polskim Związku Biathlonu, który podczas ME pełnił rolę kierownika zawodów odpowiedzialnego za część sportową, potwierdził w rozmowie telefonicznej, że zawody odbyły się w ścisłym reżimie sanitarnym.

Polski Związek Biathlonu nadzorował ME od strony sportowej. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby zawody były bezpieczne i zgodne z wymogami IBU. Dlatego na trybunach brakowało publiczności, a przed rozpoczęciem rywalizacji wszyscy uczestnicy byli poddani testom na obecność koronawirusa. Dodatkowo na czas mistrzostw w Dusznikach-Zdroju utworzono tymczasowe laboratorium, by testować sportowców i osoby z ich najbliższego otoczenia, a także sprawdzać każdy sygnał o możliwym zakażeniu. Zgodnie z zaleceniami IBU do minimum ograniczono kontakty między dziennikarzami, sędziami, wolontariuszami i sportowcami – powiedział Bernat.

Podczas inspekcji przeprowadzanych przez IBU przed zawodami miejscowi organizatorzy byli informowani o szeregu obostrzeń związanych z pandemią. Wśród nich był zakaz organizowania takich zabaw. Przedstawiciele Polskiego Związku Biathlonu nie zostali poinformowani o tej imprezie. Na pewno byśmy się na nią nie zgodzili. Z tego co wiem sędziowie i wolontariusze do końca nie wiedzieli w czym będą uczestniczyć. Powiedziano im, że spotkanie będzie dotyczyć ich pracy – dodał.

Nie wiadomo na dzień dzisiejszy, kto w Miejskim Ośrodku Kultury i Sportu w Dusznikach-Zdroju tak naprawdę odpowiada personalnie za imprezę. Nazajutrz odbywała się jeszcze rywalizacja sportowa, gdyż niedziela 31 stycznia była dniem startów sztafet mieszanych.

W trakcie trwania mistrzostw zakażenie Covid-19 wykryto u jednej z osób pracujących przy cateringu, na szczęście, według sanepidu, nie miała ona możliwości nikogo zarazić, stąd zawody mogły być kontynuowane, a zakażona została odesłana na domową kwarantannę i nie uczestniczyła w feralnej zabawie.

Dla każdego sportowca zdrowie jest priorytetem, szczególnie kiedy rozpoczyna rywalizację i pragnie utrzymać stuprocentową formę przez cały sezon, zwłaszcza że do tego, krótkiego zimowego sezonu przygotowuje się cały rok. Nieodpowiedzialne zachowanie grupy osób mogło zniweczyć czyjąś z trudem budowaną formę i karierę w sporcie.

Piotr Zilbert, samorządowiec, radny Rady Miejskiej Dusznik-Zdroju obecnej kadencji, wieloletni działacz Dolnośląskiego Związku Biathlonu tak komentuje zaistniałą sytuację: – Rolą działaczy jest stwarzać takie warunki treningu i udziału w zawodach, by nic nie wpływało na wynik rywalizacji. Najwyraźniej w MOKiS nie rozumieją tej zasady, a także tego, że przez nieodpowiedzialne decyzje, jako miasto, stajemy się nierzetelnym, łamiącym zasady partnerem. Na najbliższej sesji – 15 marca – będę się w tej sprawie domagał wyjaśnień.

Niemniej, tajemnicą poliszynela jest fakt, że ostateczne decyzje o kształcie i przebiegu wszelkich wydarzeń w naszym mieście podejmuje burmistrz Piotr Lewandowski i to w nim widziałbym odpowiedzialnego za zaistniałą sytuację. Na taką nonszalancję może wpływać fakt, że jest on postrzegany na Dolnym Śląsku jako człowiek ministra Michała Dworczyka – puentuje.

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie