Jak ostatnie wydarzenia na polskiej scenie politycznej wpłynęły na poziom poparcia dla partii? Odpowiedzi udzielają najnowsze sondaże. Ich wyniki są szczególnie interesujące dla koalicjantów PiS w Zjednoczonej Prawicy.
Według sondażu pracowni Social Changes przeprowadzonym na zlecenie serwisu wPolityce.pl Prawo i Sprawiedliwość (w sondażu jako Zjednoczona Prawica) może liczyć na 28 procent głosów (spadek o 2 pkt proc. w porównaniu z poprzednim badaniem). Zyskuje zaś Platforma Obywatelska (w sondażu jako Koalicja Obywatelska) – może liczyć na 22-procentowe poparcie. To wzrost o 3 pkt proc. Trzecie w zestawieniu jest ugrupowanie Szymona Hołowni z rezultatem na poziomie 21 procent (spadek o 3 pkt proc), dalej Lewica z 11 proc (spadek o 1), Konfederacja 9% (wzrost o 1 pkt). Pod progiem wyborczym znaleźli się Kukiz`15 (bez zmian w porównaniu z poprzednim pomiarem) oraz Polskie Stronnictwo Ludowe z poparciem na poziomie 3% (wzrost o 1 pkt proc.). Prognozowana frekwencja to 69%.
Z sondażu pracowni Pollster dla „Super Expressu” wynika z kolei, że Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na 38 procent poparcia, Platforma Obywatelska (w sondażu jako KO) na 20,4 procent, Polska 2050 Szymona Hołowni na 17,8 procent, Lewica 9,6 procent, Konfederacja 7 procent. Pod progiem znalazły się Polskie Stronnictwo Ludowe (4,3 procent poparcia) oraz Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro i Porozumienie Jarosława Gowina, które uzyskały odpowiednio 1,04 procent i 0,8 procent poparcia.
Te wyniki oznaczają, że Gowin i Ziobro sto razy zastanowią się nad podtrzymywaniem separatystycznego kursu, gdyż bez PiS nie istnieją. W tym momencie Kaczyński potrzebuje ich tylko po to, by utrzymać większość w Sejmie. Przed wyborami przestaną mu być potrzebni.
Opozycja zaś powinna przestać się wzajemnie zwalczać (Hołownia zwalcza PO). Niech każdy buduje własną siłę, ale niech to robi w sposób, który nie powoduje niechęci wewnątrz środowisk nieprzychylnych Kaczyńskiemu. Da się to zrobić, ale jest to znacznie trudniejsze niż proste i prymitywne przeciąganie posłów czy senatorów z jednego klubu parlamentarnego do innego. Warto uświadomić sobie, że Tusk i Schetyna (wspólnie) budowali potęgę Platformy aż do jej apogeum jesienią 2007 roku bez wyciągania polityków z innych formacji. Jak tego dokonywali? Budowali siłę swojej partii w terenie – od najniższego do najwyższego szczebla. Wiedzieli, że tylko parlamentarna reprezentacja będąca emanacją tego środowiska nie będzie dla partii kamieniem u szyi a wręcz przeciwnie – będzie wzmocnieniem i jednym z kilku jej kluczowych filarów.
Źródło: DoRzeczy.pl, SE.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU