Premier nieoczekiwanie przedstawił w piątek – jak powiedział – przedsionek Nowego Ładu, czyli założenia Krajowego Planu Odbudowy.
Stworzenie tego planu jest warunkiem koniecznym do tego, by sięgnąć po zarezerwowane dla nas 250 mld zł z Europejskiego Funduszu Odbudowy. W sieci opublikowano ponad 230-stronicowy dokument opisujący plan oparty na pięciu filarach: odporność i konkurencyjność gospodarki, zielona energia i zmniejszenie energochłonności, transformacja cyfrowa, dostępność i jakość systemu ochrony zdrowia oraz zielona i inteligentna mobilność.
Stało się to zarzewiem kolejnego kryzysu w łonie Zjednoczonej Prawicy. Na posiedzeniu Rady Ministrów 16 lutego Zbigniew Ziobro zablokował przyjęcie ustawy, która jest niezbędna, aby Polska mogła sięgnąć po unijne pieniądze. Ziobro zapewne doskonale zdaje sobie sprawę, że Mateusz Morawiecki chce dzięki tym pieniądzom przejąć polityczną inicjatywę i znów stać się ulubieńcem Jarosława Kaczyńskiego. Tym bardziej, że nie chodzi przecież tylko o Fundusz Odbudowy, ale także o wieloletnie ramy finansowe, z których Polsce należy się blisko 500 mld zł.
Gdy Morawiecki widzi 750 mld zł, Ziobro widzi zagrożenie dla suwerenności Polski, ponieważ wypłata tych środków będzie zależała od poszanowania reguł praworządności w naszym kraju. O ironio, przestrzegania zasad nie chce minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie. Decydować będzie o tym Rada Unii, czyli wszyscy ministrowie kwalifikowaną większością głosów (muszą być spełnione dwa warunki: 55% państw głosuje za, czyli 15 z 27 i popierające państwa reprezentują 65% ludności UE). Sama Polska, nawet w sojuszu z Węgrami, nie będzie w stanie zablokować takiej decyzji.
Współpracownicy premiera jak ognia boją się porównywania Nowego Polskiego Ładu do Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, czyli slajdów Morawieckiego o milionie aut elektrycznych rodzimej produkcji, które jedynie slajdami pozostaną na zawsze. Ekonomiści mówią zaś bez ogródek, że SOR była fikcją obliczoną na uzyskanie efektu propagandowego. Według zapowiedzi, które przedostają się do mediów, w NPŁ ma nie być konkretnych liczb (jak np. 100 tys. mieszkań). Zapewne po to, aby politykom opozycji trudniej było przyłapać rządzących na niespełnionych obietnicach.
Źródło: „Newsweek”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU