Portal wPolityce podaje zaskakujące informacje. Ponoć Jarosław Gowin co najmniej kilkukrotnie kontaktował się w ostatnim czasie z Donaldem Tuskiem. Podobno obaj panowie spotkali się nawet w stołecznym Hotelu Warszawa.
Gowin na naradzie z Tuskiem
Jak podaje prawicowy portal, hotel należy do Wiesława Likusa, krakowskiego potentata w branży nieruchomości i wieloletniego kolegi Gowina. “Zaznaczmy, że hotel i znajdująca się w nim restauracja powinny były być zamknięte, zgodnie z restrykcjami epidemiologicznymi przyjętymi przez rząd, którego Gowin jest wiceszefem”, dodaje wpolityce.pl.
Podobno obaj politycy mieli też w ostatnich tygodniach kilkukrotnie ze sobą rozmawiać telefonicznie.
Jak donosi wpolityce.pl, 9 lutego wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek zarzekał się, że „Jarosław Gowin rozmawiał z Donaldem Tuskiem ostatni raz w 2013 roku, gdy był dymisjonowany ze stanowiska ministra sprawiedliwości”.
Sam Gowin ostro zareagował na rewelacje prawicowego medium. Wicepremier postraszył wręcz… pozwem, a informacje, jakoby spotkał się z Tuskiem, nazwał “absurdalnymi kłamstwami”. Pozostaje pytanie, czy tak gwałtowna reakcja nie sugeruje, że w doniesieniach wPolityce jest ziarno prawdy?
Kiedy czyta się kolejne absurdalne kłamstwa o moich rzekomych spotkaniach z D. Tuskiem, można by dojść do wniosku, że celem portalu https://t.co/09jz91suYQ jest na zlecenie opozycji jak najszybciej zakończyć rządy Zjednoczonej Prawicy. Spokojnie – prawnicy już pracują nad pozwem.
— Jarosław Gowin (@Jaroslaw_Gowin) February 11, 2021
Powtórka z 2007 r.?
O co chodzi w tej partii politycznych szachów? Czy opozycja może planować podobny ruch, jak w 2007 r., kiedy rząd PiS upadł w wyniku działań koalicjantów PiS – LPR i Samoobrony?
Jeśli pogłoski o spotkaniu Gowina z Tuskiem są prawdziwe, coś może być na rzeczy. Obecny szef Porozumienia mógłby na takim rozegraniu sprawy wiele zyskać. Jeśli stanąłby u boku opozycji (np. on i jego ludzie dołączyliby do KO) stałby się tym politykiem, który ostatecznie zakończyłby rządy PiS. W efekcie mógłby zostać np. marszałkiem Sejmu czy ministrem ważnego resortu. Może nawet premierem.
Dlaczego jednak obecny wicepremier gabinetu Mateusza Morawieckiego miałby zachować się w taki sposób? To proste. Ponoć PiS nadal nie zagwarantowało koalicjantom tego, że ich ludzie trafią na listy Zjednoczonej Prawicy w kolejnych wyborach. Innymi słowy, Gowin i Porozumienie są w Sejmie, ale nie mają gwarancji, że będą w nim w kolejnej kadencji. Teraz zaś jest dla nich dobry czas, by powalczyć o swoje.
Negocjacje z Tuskiem to więc albo jedynie część wojny domowej w koalicji rządzącej, albo faktyczny plan przejścia Gowina do opozycji. Prawdę poznamy zapewne wkrótce.
Źródło: wpolityce.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU